~Violetta~
Wstałam z nowym postanowieniem - pójść do pracy. No tak, wreście by wypadało. Ile ja już tam nie byłam? Z 1,5 miesiąca? Chyba tak.
Ubrałam się, uczesałam, wymalowałam i weszłam do kuchni. Z miski wyjęłam mój ulubiony owoc, jabłko, po to aby je skonsumować. Niestety nie miałam zbyt wiele czasu więc jadłam je po drodze do budynku katorgi. Weszłam do środka i od razu zmierzyłam do biura Hernandez. Lekko zapukałam, gdy usłyszałam donośne "proszę" uchyliłam drzwi i powoli weszłam do środka. Mój pracodawca podniósł głowę znad sterty papierów.
- Ahh, Castillo. Co cię tu sprowadza?
- Chciałam wrócić do pracy.
- O, to się genialnie składa! Będzie drugi klub. Przenosimy ciebie i Ferro do Europy.
- Co?! Ale jak? Tu mamy rodziny, przyjaciół. Nie mogą to być nie wiem no. Francesca? Ona pochodzi z Włoch, ma tam rodzinę. Niezależnie gdzie by było to w tej Europie ona miałaby do nich bardzo blisko, bliżej niż ja lub Ludmiła!
- Dobrze, uspokój się Violetto. Postanawiam, że do Europy wyjadą Francesca i ... Camila. Może być?
- Niech będzie. A mogę zacząć pracować od jutra?
- Jasne! - po rozmowie wyszłam z gabinetu, a następnie z budynku. Szczerze? Dobrze że Francesca i Camila wyjadą. Przynajmniej będą miały jakąś nauczkę. Przez ten cały czas gdy miałam wolne żadna się nie odezwała. Inne to co innego. Nawet Alice zadzwoniła raz by zapytać się dlaczego nie ma mnie w pracy. Zadzwoniła do mnie osoba którą znam tylko i wyłącznie poprzez pracę, a przyjaciółki nic...
Serio nikt nie może dać mi spokoju! Jeden dzień!!! Strasznie wkurzona otworzyłam drzwi. Nie no... Tylko nie on.
- Co jest? - zapytałam niby od niechcenia.
- Przyszedłem pogadać.
- Streszczaj się.
- To może wejdziemy. Nie mam zamiaru rozmawiać na ulicy gdy każdy może nas usłyszeć.
- Dobra - wycedziłam po czym otworzyłam drzwi szerzej. Weszliśmy do salonu i siedliśmy naprzeciw siebie.
- O czym chcesz gadać?
- O nas.
- Verdas, zrozum. Nie ma żadnych... - nie było mi dane dokończyć.
- Viola... - wstał ukląkł obok mnie i chwycił mnie za ręce - nie umiem tego inaczej określić. Kocham cię. Tak trudno to zrozumieć? Wiem... Nie jestem romantykiem, ale nic na to nie poradzę. Taki już jestem. Bądź ze mną. Proszę cię. Nie umiem bez ciebie wytrzymać. Za każdym razem gdy zamknę oczy widzę cię, a mój każdy sen jest związany z tobą. Zawsze odgrywasz w nich główną rolę. Violetto Castillo bądź ze mną, proszę - bardzo się przy tym wzruszyłam. Jak miałam się nie zgodzić? No kto na takie słowa by się nie zgodził? Dobra, dobra. Może i miałam postanowienie by z nim nie być itp, ale serio no.
- Leon... - mój głos zadrżał - zrozum. Ja nie umiem kochać.
- To pozwól mi cię nauczyć. Pomogę ci.
- No nie jestem pewna...
- To bądź - miałam coś powiedzieć, ale Leon przerwał mi pocałunkiem. Chciałam to przerwać, ale nie mogłam. Moje ciało odmówiło posłuszeństwa. Całkowicie oddało się pieszczotom wysokiego szatyna.
~Ludmiła~
Z wielkim bananem na twarzy podjechałam pod posesją Vils. Wysiadłam i trochę się zdziwiłam. Na podjeździe stało auto, które nie należało do mojej przyjaciółki. Nie zważając na to podeszłam do drzwi i zadzwoniłam dzwonkiem. Nikt nie otwierał, ale na 100% ktoś był. Weszłam na podwórko, wszystkie rolety były zasłonięte, a ja niczego nie świadoma podeszłam do tylnich drzwi i powoli je otworzyłam. Po cichu weszłam. Zaczęłam przeczesywać wszystkie pomieszczenia. Zrezygnowana weszłam do salonu, ale to co tam zastałam zwaliło mnie z nóg. Moja najlepsza przyjaciółka pieprzyła się z kimś poza pracą. To było... obrzydliwe! Odwróciłam się na pięcie, ale mój nieszczęsny telefon zaczął dzwonić. Usłyszałam tylko pisk Violki. Nie odwracając się powiedziałam:
- Sorki Vils, nie wiedziałam, że z kimś jesteś. To ja wam nie przeszkadzam - szybko wybiegłam z jej domu i wsiadłam do auta. Odpaliłam je i już miałam odjeżdżać, ale mój telefon znowu zaczął dzwonić. Nie patrząc kto to odebrałam.
- Tak słucham?
- Cześć piękna.
- O to ty. Co tam misiek?
- A wiesz... mam ochotę na ciebie.
- Wiesz, że nie mogę...
- Oj tam. Jeden raz? Luu, nie zaszkodzi jeden jedyny raz.
- Wczoraj też tak mówiłeś, a dzisiaj z bólu brzucha wstać nie mogłam.
- Oj no nie gniewaj się.
- Nie gniewam.
- To co? Wpadniesz?
- No dobra, będę za 10 minut.
- Czekam.
- Pa - rozłączyłam się, a telefon schowałam do torebki. Ruszyłam. Przez te wieczne korki niestety się spóźniłam. Zgasiłam silnik i wybiegłam z auta. Po drodze do jego domu zakluczyłam go. Zdyszana zadzwoniłam do drzwi. Błyskawicznie otworzył mi mój chłopak - Federico.
~~~~~~~~~~
Hejka naklejka!
Vils i Leoniasty wrócą do siebie? Lu jest z Fede?
Zaskoczyły Was te dwie jakże ważne informacje? No cóż... mnie też.. Pisałam to tak na spontanie xDDD
Nie przedłużając zapraszam do komentowania ;)
Kocham ♡♡
OdpowiedzUsuńBoski
OdpowiedzUsuńEkstra
OdpowiedzUsuń