Czytasz? Zostaw po sobie ślad!
Przeczytaj notkę pod rozdziałem!!!
Co on tutaj robi? Skąd wie gdzie mieszkam?
- Viola nawracaj!
- Już. Ludmiła... Myślisz, że to jego dziecko?
- Nie wiem, Violetta! Nie jestem już niczego pewna! Wszystko się skomplikowało! - Chwytam głowę w dłonie. Dlaczego mnie to spotkało?
- Ludmiła! Nie nastawiaj się na najgorsze! Nie możesz być niczego pewna. Musi zbadać Cię lekarz. Jedziemy do szpitala.
Mój wzrok skupia się na widoku za oknem. Ne wiem co mam myślec o tym wszystkim. Przecież nie mogę być teraz w ciąży. I to jeszcze z przypadkowym facetem. Co ja teraz zrobię
- Mam wyniki. Fałszywy alarm. Nie jest pani w ciąży. - moje spięte mięśnie natychniast się rozluźniły. To wspaniała wiadamość. Kiedyś na pewno zechce mieć dzieci, ale na razie nie chcę się w to wszystko pakować. Tymbardziej, że ojcem tego dziecka mógł być zwykłym dziwkarzem.
- Widziałam jak się ucieszyłaś.- szatynka zapina pas. Idę w jej ślady. Samochód rusza, a my opuszczamy posesję szpitala. Jedziemy dość szybko. Uwielbiam szybką jazdę. Ta adrenalina.
- Tak, masz racje. Ucieszyłam się. Nawet bardzo. Nie chce dziecka. Przynajmniej nie teraz. - twarz dziewczyny jest pogrążona w niezwykłym skupieniu. - Jak sobie pomyśle, że ojcem tego dziecka miałbybyć zwykły dziwkarz, to mam ochotę walnąć się z całej siły. Chce skończyć z tym wszystkim. Iść do normalnej pracy, poznać faceta, może założyć rodzinę. Zostało mo muż tylko pół roku tego pieprzonego kontraktu, i skończę z tym wszystkim. A co u Ciebie? - spoglądam na szatynkę. Jak zawsze wygląda nieskazitelnie. Jest perfokcjonistką. I za to ją lubię, ale czasem na prawdę potrafi mnie zdenerwować.
- Yyy dobrze... Wiesz jak to u mnie. Nic nowego.
- Viola, coś kręcisz. Zawsze kiedy kłamiesz mrugasz oczami.
- Ja przecież nie mrugam, Ludmiła.
- Tak, tak. No mów. Przecież możesz mi wszystko powiedzieć.
- Zakochałam się w Leonie. - moje oczy otwierają się szeroko ze zdziwienia. - A ja w nim. - Tym razem moje usta przypominają literę 'o'. - I chyba jesteśmy razem.
Odpowiadam cichym ' acha' nie rozumiejąc prawie nic. Próbuję sobie to poukładać w głowie, ale chyba nie da się tego zrobić. Musi mi to wszystko wytłumaczyć.
- Ludmiła nie wiem co robić pomóż mi! On chce ze mną być! Jak można chcieć być z kimś takim jak ja? Z kimś kto co noc puszcza się z innym facetem i to jeszcze za pieniądze! Kocham go ale niechce mu stawać na drodze do szczęścia. Muszę o nim zapomnieć. Nie możemy być razem. - wszystkie emocje gnieżdżace się w tej kruchej osóbce wybuchły niczym wulkan.
- Violetta, bardzo chciałabym ci pomóc, ale nie mogę. Ty sama musisz zdedcydować. Szatynka ciężko wzdycha. Rozumiem ją, ale nie mogę podjąć dzecycji za nią.
~ Violetta ~
- Pa! - odkrzykuje kiedy blondynka zamyka drzwi srebrnego porshe. Auto Leona. Nie moge przestać o nim myśleć. Jakby na stałe zamieszkał w mojej głowie i nigdy nie miał zamiaru jej opuszczać. Będsziemy musieli odbyć szczerą rozmowę. B a r d z o.
Kocham go, ale nie pozwole mu na to, żeby marnował sobie życie z kimś takim jak ja.
Sięgam do swojej czarnej torebki po klucze. Kiedy odnajduję przedmiot odkluczam drzwi i wchodzę do środka. Zmęczona całym dniem nalewam białego wina do szklanego kieliszka po czym rozsiadsm się wygodnie na kanapie. Słysząc dzwonek do drzwi leniwie wstaje z wygodnego miejsca i udaje się do drzwi.- Kto znowu? O tej porze! Dajcie choć raz człowiekowi spokój !
- To ty - mamroczę zawstydzona widząc pięknookiego mężczyznę w drzwiach.
- Tak to ja. O tej porze ! - próbuje naśladować mój głos co wychodzi mu całkiem nieźle.
- Leon musimy porozmawiać. - mężczyzna siada na kanapie. Zdejmuje bluze, która ukrywała jego gigantyczne mięśnie. Nie utrudniaj!
- Nie możemy być razem. - moje oczy zalewają się słoną wodą.
- Dlaczego ? - jego głos nie wyraża żadnych emocji prócz smutku. Powiedź prawdę? Czy skłamać?
Po dłuższej chwili bezczynnego wpatrywania się w jego idealną twarz postanawiam powiedzieć prawdę. Nie mam serca go okłamywać.
- Leon... Ja nie chcę ci stawać na drodze do szczęścia. Spójrzmy prawdzie w oczy. Jestem zwykłą dziwką, a ty ? Człowiekiem idealnym. Nie mogę pozwolić, na to, żeby ktoś taki jak ty zmarnował sobie życie z kimś takim jak ja... - mój głos coraz bardziej się załamuje,a po policzkach spływają łzy.
- Nie Violetta! Nie mów tak o sobie! Kocham cię i nue zmarnuje sobie życia będąc z tobą! Dlaczego nie potrafisz poprostu przyjąć pomocy?
- Właśnie Leon! Pomocy! Ty mnie nie kochasz! Litujesz się nade mną! Nie potrzebuje litości! Ani twojej, ani niczyjej! - spokojny ton mojego głosu przeradza się w krzyk. Krzyk rozpaczy i bólu. On mnie nie kocha. Nigdy nie kochał. Litował się nade mną. Teraz to so mnie dociera. - Wyjdź! - wskazuję na drewnianą konstrukcję drzwi. Odwracam się w stronę okna. Nie chcę żeby ktoś widział jak płaczę. Nie chce żeby ktoś pomyślał że jestem słaba. Violetta Castillo nie ma słabości.
- Wyjdę kiedy spojrzysz mi prosro w oczy i powiesz, że nic do mnie nie czujesz.
- Wyjdź!!! - łzy kreślą coraz więcej dróżek po moich policzkach.
Słyszę już tylko trzask drzwi. P O S Z E D Ł. Nie wróci. Nigdy.
Znów to zrobiłam. Skrzywdziłam osobę którą kocham.
Od dziś jestem nową Violettą. Bez słabości. Bez skrupułow. Bez litości. Bez uczuć.
Sorry, I'm so sorry!
Naprawdę was przepraszam!
Nie dodałam rozdziału ostatnio, wiem
Ale :
1. Brak zdrowia
2. Brak czasu
3. Szkoła
4. Obowiązki
Teraz pewnie niektórzy pomyślą, że pewnie mi się nie chciało ruszyć dupy i zasłaniam się zdrowiem i argumemtami wymienionymi powyżej, ale nie.
Moje zdrowie szfankuje od około dwóch miesięcy. Zatoki. A co idzie za tym? Co chwilowe przwziębienia, bóle gardła i zmiany głosu co pięć minut, temparatura.. Nie będę wams się tłumaczyć co dokładnie mi jest i kiedy to powinno się skończyć bo to są moje prywatne sprawy a i tak powiedziałam wam już bardzo dużo. Jednym słowem moje zdrowie sobie skisło.
Szkoła? Zapytacie. Przecież już prawie wakacje! Ale nie u mnie. Dopiero teraz zaczynają się testy, konkursy, kartkówki, pytanka... Itd. Nienawidzę szkoły, nie trawie żadnwgo nauczyciela, ale jeżeli chcę osiągnąć coś w życiu muszę się uczyć, dlatego moje oceny są bardzo dobre i takimi chce je pozostawić do końca szkoły.
Brak czasu. To choroba 21 wieku z któą jeszcze nikt do tej pory nie wygrał. W moim życiu również się na ro nie zanosi.
"Znane są tysiące sposobów zabijania czasu, ale nikt nie wie, jak go wskrzesić." - Albert Einstein
Obowiązki. Każdy z nas je ma. A ja mam ich baaardzo dużo. Nie powiem dlaczego, bo to również jest mój prywatny temat, z którym nie mam się ochoty dzielić z szerszą publicznością.
Gratuluję tym, który dotrwali do końca rozdziału i notki. Trochę namieszałam, ale nie byłabym sobą, gdybym tego nie uczyniła. Wybaczcie! Gorąco zapraszam do czytania i komentowania!
// Cukierkoffa <3

Perełka
OdpowiedzUsuńSuper rozdział, tylko szkoda że Viola ma o sobie takie zdanie...
OdpowiedzUsuńZatkało mnie ..
OdpowiedzUsuńOdebralo mi mowe jedyne co moge wydusic to WOW! rozdzial jest fenomenalny !!!
Z reszta jak zawsze :)
Zycze weny i czekam na next :*
*Paula*
Hej genialny blog i czekam na następne notki
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Marcela