sobota, 23 maja 2015

Rozdział 6 Bez słabości. Bez skrupułow. Bez litości. Bez uczuć.



 Czytasz? Zostaw po sobie ślad!
Przeczytaj notkę pod rozdziałem!!!





Co on tutaj robi? Skąd wie gdzie mieszkam?
- Viola nawracaj!
- Już. Ludmiła... Myślisz, że to jego dziecko?
- Nie wiem, Violetta! Nie jestem już niczego pewna! Wszystko się skomplikowało! - Chwytam głowę w dłonie. Dlaczego mnie to spotkało?
- Ludmiła! Nie nastawiaj się na najgorsze! Nie możesz być niczego pewna. Musi zbadać Cię lekarz. Jedziemy do szpitala.
Mój wzrok skupia się na widoku za oknem. Ne wiem co mam myślec o tym wszystkim. Przecież nie mogę być teraz w ciąży. I to jeszcze z przypadkowym facetem. Co ja teraz zrobię

- Mam wyniki. Fałszywy alarm. Nie jest pani w ciąży. -  moje spięte mięśnie natychniast się rozluźniły. To wspaniała wiadamość. Kiedyś na pewno zechce mieć dzieci,  ale na razie nie chcę się w to wszystko pakować.  Tymbardziej, że ojcem tego dziecka mógł być zwykłym dziwkarzem.

- Widziałam jak się ucieszyłaś.- szatynka zapina pas. Idę w jej ślady. Samochód rusza, a my opuszczamy posesję szpitala. Jedziemy dość szybko. Uwielbiam szybką jazdę. Ta adrenalina.
- Tak, masz racje. Ucieszyłam się. Nawet bardzo. Nie chce dziecka. Przynajmniej nie teraz. -  twarz dziewczyny jest pogrążona w niezwykłym skupieniu. - Jak sobie pomyśle, że ojcem tego dziecka miałbybyć zwykły dziwkarz, to mam ochotę walnąć się z całej siły.  Chce skończyć z tym wszystkim. Iść do normalnej pracy, poznać faceta, może założyć rodzinę. Zostało mo muż tylko pół roku tego pieprzonego kontraktu, i skończę z tym wszystkim. A co u  Ciebie? - spoglądam na szatynkę. Jak zawsze wygląda nieskazitelnie. Jest perfokcjonistką. I za to ją lubię, ale czasem na prawdę potrafi mnie zdenerwować.
- Yyy dobrze... Wiesz jak to u mnie. Nic nowego.
- Viola, coś kręcisz. Zawsze kiedy kłamiesz mrugasz oczami.
- Ja przecież nie mrugam, Ludmiła.
- Tak, tak. No mów. Przecież możesz mi wszystko powiedzieć.
- Zakochałam się w Leonie. -  moje oczy otwierają się szeroko ze zdziwienia. - A ja w nim. - Tym razem moje usta przypominają literę 'o'. - I chyba jesteśmy razem.
Odpowiadam cichym ' acha' nie rozumiejąc prawie nic. Próbuję sobie to poukładać w głowie, ale chyba nie da się tego zrobić. Musi mi to wszystko wytłumaczyć.
- Ludmiła nie wiem co robić pomóż mi! On chce ze mną być! Jak można chcieć być z kimś takim jak ja? Z kimś kto co noc puszcza się z innym facetem i to jeszcze za pieniądze! Kocham go ale niechce mu stawać na drodze do szczęścia. Muszę o nim zapomnieć. Nie możemy być razem. - wszystkie emocje gnieżdżace się w tej kruchej osóbce wybuchły niczym wulkan.
- Violetta, bardzo chciałabym ci pomóc, ale nie mogę. Ty sama musisz zdedcydować.  Szatynka ciężko wzdycha. Rozumiem ją, ale nie mogę podjąć dzecycji za nią.

~ Violetta ~
- Pa! - odkrzykuje kiedy blondynka zamyka drzwi srebrnego porshe. Auto Leona. Nie moge przestać o nim myśleć. Jakby na stałe zamieszkał w mojej głowie i nigdy nie miał zamiaru jej opuszczać.  Będsziemy musieli odbyć szczerą rozmowę. B a r d z o.
Kocham go, ale nie pozwole mu na to, żeby marnował sobie życie z kimś takim jak ja.
Sięgam do swojej czarnej torebki po klucze. Kiedy odnajduję przedmiot odkluczam drzwi i wchodzę do środka. Zmęczona całym dniem nalewam białego wina do szklanego kieliszka po czym rozsiadsm się wygodnie na kanapie. Słysząc dzwonek do drzwi leniwie wstaje z wygodnego miejsca i udaje się do drzwi.- Kto znowu? O tej porze! Dajcie choć raz człowiekowi spokój !
 - To ty - mamroczę zawstydzona widząc pięknookiego mężczyznę w drzwiach.
- Tak to ja. O tej porze ! - próbuje naśladować mój głos co wychodzi mu całkiem nieźle.
- Leon musimy porozmawiać. - mężczyzna siada na kanapie. Zdejmuje bluze, która ukrywała jego gigantyczne mięśnie. Nie utrudniaj!
- Nie możemy być razem. - moje oczy zalewają się słoną wodą.
- Dlaczego ? - jego głos nie wyraża żadnych emocji prócz smutku. Powiedź prawdę? Czy skłamać?
Po dłuższej chwili bezczynnego wpatrywania się w jego idealną twarz postanawiam powiedzieć prawdę. Nie mam serca go okłamywać.
- Leon... Ja nie chcę ci stawać na drodze do szczęścia. Spójrzmy prawdzie w oczy. Jestem zwykłą dziwką, a ty ? Człowiekiem idealnym.  Nie mogę pozwolić, na to, żeby ktoś taki jak ty zmarnował sobie życie z kimś takim jak ja... - mój głos coraz bardziej się załamuje,a po policzkach spływają łzy.
- Nie Violetta! Nie mów tak o sobie! Kocham cię i nue zmarnuje sobie życia będąc z tobą! Dlaczego nie potrafisz poprostu przyjąć pomocy?
- Właśnie Leon! Pomocy! Ty mnie nie kochasz! Litujesz się nade mną! Nie potrzebuje litości! Ani twojej, ani niczyjej! - spokojny ton mojego głosu przeradza się w krzyk. Krzyk rozpaczy i bólu. On mnie nie kocha. Nigdy nie kochał. Litował się nade mną. Teraz to so mnie dociera. - Wyjdź! - wskazuję na drewnianą konstrukcję drzwi. Odwracam się w stronę okna. Nie chcę żeby ktoś widział jak płaczę. Nie chce żeby ktoś pomyślał że jestem słaba. Violetta Castillo nie ma słabości.
- Wyjdę kiedy spojrzysz mi prosro w oczy i powiesz, że nic do mnie nie czujesz.
- Wyjdź!!! - łzy kreślą coraz więcej dróżek po moich policzkach.
Słyszę już tylko trzask drzwi. P O S Z E D Ł. Nie wróci. Nigdy.
Znów to zrobiłam. Skrzywdziłam osobę którą kocham.
Od dziś jestem nową Violettą. Bez słabości. Bez skrupułow. Bez litości. Bez uczuć.
Kocham Cię, Leon.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Sorry, I'm so sorry!
Naprawdę was przepraszam!
Nie dodałam rozdziału ostatnio, wiem
Ale :
1. Brak zdrowia
2. Brak czasu
3. Szkoła
4. Obowiązki
Teraz pewnie niektórzy pomyślą, że pewnie mi się nie chciało ruszyć dupy i zasłaniam się zdrowiem i argumemtami wymienionymi powyżej, ale nie.
Moje zdrowie szfankuje od około dwóch miesięcy. Zatoki. A co idzie za tym? Co chwilowe przwziębienia, bóle gardła i zmiany głosu co pięć minut, temparatura.. Nie będę wams się tłumaczyć co dokładnie mi jest i kiedy to powinno się skończyć bo to są moje prywatne sprawy a i tak powiedziałam wam już bardzo dużo. Jednym słowem moje zdrowie sobie skisło.
Szkoła? Zapytacie. Przecież już prawie wakacje! Ale nie u mnie. Dopiero teraz zaczynają się testy, konkursy, kartkówki, pytanka... Itd. Nienawidzę szkoły, nie trawie żadnwgo nauczyciela, ale jeżeli chcę osiągnąć coś w życiu muszę się uczyć, dlatego moje oceny są bardzo dobre i takimi chce je pozostawić do końca szkoły.
Brak czasu. To choroba 21 wieku z któą jeszcze nikt do tej pory nie wygrał. W moim życiu również się na ro nie zanosi.
"Znane są tysiące sposobów zabijania czasu, ale nikt nie wie, jak go wskrzesić." - Albert Einstein 
Obowiązki. Każdy z nas je ma. A ja mam ich baaardzo dużo. Nie powiem dlaczego, bo to również jest mój prywatny temat, z którym nie mam się ochoty dzielić z szerszą publicznością.
Gratuluję tym, który dotrwali do końca rozdziału i notki. Trochę namieszałam, ale nie byłabym sobą, gdybym tego nie uczyniła. Wybaczcie! Gorąco zapraszam do czytania i komentowania!
// Cukierkoffa <3

4 komentarze:

  1. Super rozdział, tylko szkoda że Viola ma o sobie takie zdanie...

    OdpowiedzUsuń
  2. Zatkało mnie ..
    Odebralo mi mowe jedyne co moge wydusic to WOW! rozdzial jest fenomenalny !!!
    Z reszta jak zawsze :)
    Zycze weny i czekam na next :*
    *Paula*

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej genialny blog i czekam na następne notki
    Pozdrawiam Marcela

    OdpowiedzUsuń