wtorek, 12 maja 2015

Rozdział 5 "Hernandez, słucham?"

~Violetta~
Patrzyłam się na niego jakiś dłuższy czas.
- Viola? Violetta!
- Leon... Jaa...
- Rozumiem.
- Poczekaj, to znaczy, zaskoczyłeś mnie. Ale też coś przed tobą ukrywałam. Od kiedy tylko wszedłeś do klubu wiedziałam, że jesteś inny. Już wtedy mi wpadłeś w oko, ale nie mogłam tego powiedzieć ze względu na to, że byłam w pracy. Leon, też cię kocham. Nawet nie wiesz jak bardzo - chwyciłam jego twarz w dłonie i musnęłam jego wargi.
- Viola, bądźmy razem.
- Nie możemy - szepnęłam i spuściłam głowę w dół. On chwycił mnie za brodę i trzymał tak długo aż nie musiałam spojrzeć w jego zielone jak szmaragdy, oczy.
- Violetta, możemy. Na razie... możemy się ukrywać.
- Prędzej czy później i tak by się dowiedzieli.
- Violka, proszę, cię spróbujmy.
- No dobra, ale nie możemy pokazywać się publicznie, jedynie u ciebie.
- Zgoda. A więc panno Castillo, zostanie pani moją damą? - ukląkł na jedno kolano i chwycił mnie za prawą rękę.
- Ależ oczywiście panie Verdas - pomogłam mu wstać i dałam mu soczystego buziaka w policzek.
- Liczyłem na coś więcej - powiedział, niby smutny.
- Wybacz, ale się spieszę - wyszłam z kuchni i podeszłam do drzwi, gdzie zaczęłam ubierać buty. Otworzyłam drzwi i wyszłam. Spojrzałam na zegarek na nadgarstku. Dopiero 9 rano. To o której ja wstałam?! O 6? Ygh... Nie ważne.
Będąc w domu zdjęłam płaszcz i buty i weszłam do kuchni. Z lodówki wyjęłam sok marchwiowy i nalałam sobie do szklanki. Wzięłam ją do ręki i usiadłam przy wyspie kuchennej na jednym z krzeseł barowych. Westchnęłam cicho słysząc dzwonek. Wstałam i podeszłam do drzwi. Bez namysłu otworzyłam je. W nich stała zapłakana Lu. Zanim cokolwiek powiedziała zdążyłam ją przytulić.
- Wejdź Luśka - powiedziałam i we dwie poszłyśmy do salonu.
- Co jest? - zapytałam siadając obok niej.
- To nie powinno się zdarzyć.
- Co nie powinno się zdarzyć?
- Violetta, oni mnie zabiją! - krzyknęła po czym jeszcze bardziej zaczęła płakać.
- Dlaczego?
- Jestem w ciąży z przypadkowym gościem! - tu moja przyjaciółka rozpłakała się na amen. Znowu ją przytuliłam.
- Lu, będzie dobrze. Mogę do nich zadzwonić, że jesteś chora i to poważnie, a twoi rodzice prosili bym się tobą zajęła.
- Zrobisz to dla mnie?
- Czego się nie robi dla najlepszej przyjaciółki.
- Dzięki Vils - wstałam z kanapy i wyjęłam telefon z kieszeni. Wybrałam numer szefa. Zadzwoniłam.
- Hernandez, słucham?
- Tutaj Violetta Castillo...
- A Castillo, co się stało?
- Bo Ludmiła poważnie zachorowała i potrzebuje stałej opieki, dlatego chciałam powiedzieć, że przez ok. najbliższy miesiąc będę się nią opiekowała.
- A nie ma ona od tego rodziny?
- Jej rodzice dzisiaj wieczorem wyjeżdżają do Europy, a jak każdy wie, Ludmiła jest jedynaczką.
- No dobra, niech będzie. Ale za miesiąc stawiasz się w pracy, czyli 4 maja.
- Dziękuję bardzo, do usłyszenia.

~Ludmiła~
Jak ja mogłam wpaść?! Tyle lat tam pracuję i nie umiałam się zabezpieczyć?! Jaka ja jestem głupia!
Z moich jakże genialnych przemyśleń wyrwała mnie Violetta, która weszła do salonu.
- I co? - zerwałam się z kanapy i podbiegłam do niej.
- Masz wolne, najlepiej jeżeli zamieszkasz przez ten czas u mnie, bo powiedziałam, że jesteś chora i będę się tobą opiekowała.
- Dzięki, dzięki, dzięki!!! - rzuciłam jej się na szyję. Jest moją najlepszą przyjaciółką i wiem, że zawsze mogę na nią liczyć.
- Nie ma za co, a teraz ubieraj się jedziemy do ciebie po rzeczy - powiedziała, zaczęłyśmy się szykować i wyszłyśmy.
- Viola, masz  tu kluczyki od mojego auta, będziesz prowadziła.
- Lu, bo ja nie mam prawa jazdy.
- Ouu, no dobra. To ja poprowadzę - podeszłyśmy do mojego smarta i pojechałyśmy do mnie. Gdy już podjechałyśmy wyłączyłam silnik i wyjęłam klucze ze stacyjki. Otworzyłam drzwiczki, a przed drzwiami od domu stał...
~~~~~~~~~~~~
Czeeeść!!!
Po pierwsze bardzo przepraszam, że rozdział nie pojawił się wcześniej, ale zatrzymały mnie sprawy rodzinne, szkoła, itp, itd.
Co do rozdziału. Krótki, no niestety. Znowu przepraszam.
Mam nadzieję, że Cukierkoffa wie kto stał przed drzwiami Lu, a jeżeli nie to niech napisze ;)

Chyba tyle... No ten... Do następnego ;*
~ Lauren

2 komentarze:

  1. Witam ! No naprawde rozdzial powalil mnie na kolana ! Nawet nie wiem co mam powiedziec zatkalo mnie moge powiedziec tylko ,,wow genialne,,
    Zycze weny i czekam na next :)
    Wierna czytelniczka *Paula*
    + pierwsza Aaaaa!! Nie moge w to uwierzyc
    Yeah :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jej!
    No rozdział zadziwiający.
    Takiego obrotu akcji się nie spodziewałam.
    Rozdział piękny.
    Pozdrawiam Digital!

    OdpowiedzUsuń