niedziela, 19 lipca 2015

Rozdział 12 "Do Europy"


Czytasz? Zostaw po sobie ślad! 
To nas motywuje!

- No Verdas szybciej! - krzyknęłam do mojego chłopaka. Postanowiliśmy sobie od rana pobiegać. Niestety León jest daleko za mną. A nawet bardzo.
- Viola, ja już jestem zmęczony. Wracajmy.
- Ale sam wymyśliłeś poranny jogging więc proszę.
- Ale ja już nie mam sił.
- No dobra, ale po drodze wejdźmy do sklepu - powiedziałam kierując się do miejscowego marketu.
- Po co?
- Muszę kupić jakiś sok do picia - nie odwracałam się i szłam dalej.

- Ej stary, to ta laska z klubu - słyszałam pełno takich wyrażeń - Mała, chodź. Zapłacę ci za co nieco.
W tym momencie nie wytrzymałam i wybiegłam z budynku. Nie zważając na krzyki Leóna biegłam dalej. Po kilku minutach dotarłam do domu. Weszłam do niego po czym zakluczyłam się w nim na klucz. Zsunęłam się po drzwiach i jeszcze bardziej się popłakałam. Długo tak nie siedziałam tylko postanowiłam działać. Wyjęłam telefon z kieszeni i wybrałam numer do Ludmiły. Po dwóch sygnałach odebrała.
- Hej Violu, co tam.
- Lu, wyprowadzam się, proszę cię byś mi pomogła.
- Jasne, nie zostawię cię samej.
- To przyjdź do mnie.
- Już idę - powiedziała po czym się rozłączyła. Ja pobiegłam do swojego pokoju i zaczęłam pakować moje rzeczy do walizek. Gdy miałam spakowaną już jedną usłyszałam dzwonek do drzwi. Pewnie Lu - pomyślałam i pobiegłam do drzwi. Otworzyłam je a za nimi stał mój chłopak. Bez żadnego słowa przytuliłam się do niego.
- Viola, co tu robi ta walizka?
- Wyprowadzam się - wyszeptałam i wróciłam do pakowania moich rzeczy.
- Ale jak to?! Dokąd?
- Jeszcze nie wiem. Chyba do Europy.
- To jest daleko! Nigdzie nie jedziesz!
- León, zrozum. Do końca życia ludzie będą mnie wyśmiewać. W Nowym Yorku już nie mam prawa bytu, no chyba że chcę codziennie słyszeć obelgi kierowane w moją stronę. A co ja powiem kiedyś moim dzieciom? Dzieci jak byłam młoda pracowałam w klubie ze striptizem? Ja nie mam innego wyjścia.
- Dobra, ale ja jadę z tobą.
- Dziękuję - znów dzisiejszego dnia się do niego przytuliłam - a teraz idź do domu i się spakuj.
- Już lecę - pocałował mnie w policzek i opuścił mój dom.Zaraz potem do salonu wpadła Luśka.

Ludmiła i Federico postanowili, że też się wyprowadzą, oczywiście dla dobra ich dziecka, w końcu Lu też pracowała tam gdzie ja, ale Fede jej to załatwił tak jak mi mój misiek.
Wszyscy zapakowani w samochody pojechaliśmy na lotnisko. Tam czekał na nas prywatny samolot ojca Leóna. Pozajmowaliśmy tam miejsca, pozapinaliśmy pasy i czekaliśmy aż "stalowy ptak" zacznie się wznosić. Nasz cel? Włochy, ojczyzna Pasquarelliego. Miał tam letnią willę w której zamieszkamy. Oczywiście my będziemy szukali sobie osobnego domu, jak najbliżej domu Włocha. Nie wiem kiedy, ale zasnęłam.
Obudziłam się chwilę przed lądowaniem.
- O wstała moja księżniczka - powiedział mój ukochany, następnie pocałował mnie w usta.
- Kiedy lądujemy? - zapytałam, ale nie doczekałam się odpowiedzi, bo z głośników dobiegł mnie głos pilota: Prosimy o zapięcie pasów, wyłączenie wszelkich urządzeń elektronicznych oraz schowanie wszystkich bagaży podręcznych pod fotele.
Dostosowaliśmy się do wskazówek. Już tylko czekaliśmy aż staniemy na ziemi.

- Masz cudny do Fede i do tego taaaaki wielki - powiedziałam pod wrażeniem.
- Wielki? Większy jest mój dom na Karaibach - prychnął mój ukochany.
- To dlaczego jeszcze mnie tam nie zabrałeś? - zapytałam.
- Emmm... Booo... Zapomniałem, że mam tamten dom - ale kłamczuch.
- Verdas, czemu kłamiesz? Przecież... - Fede nie dokończył, bo León zatkał mu usta ręką. Co on ukrywa? Nie ważne... I tak się dowiem od Lu, bo Federico mówi jej wszystko.
- To idziemy spać? Jestem padnięta - wymamrotała Luśka.
- Idziemy - opowiedzieli chłopaki na równi. My się zaśmiałyśmy i każdy poszedł do swoich pokoi. Oczywiście ja miałam z moim miśkiem a oni razem.
Wykąpani, przebrani i gotowi do spania leżeliśmy wtuleni w siebie na łóżku. Długo nasze pieszczoty nie trwały, ponieważ najpierw zasnął Leósiek, a dopiero potem ja.

~~~~~~~~~~
Hej wszystkim!!!

Jak Wam się podobała dwunasteczka?
Mi nie za bardzo przypadła do gustu, ale cóż.
Jaka jest, taka już jest.

Cukierkoffa chyba jest jeszcze na wakacjach dlatego piszę teraz rozdziały ;)
będą one się pojawiały regularnie, co tydzień w soboty ;)

Cieszycie się? Ja baaardzo :D
Życzę udanych wakacji
/L. Brooks ;D

5 komentarzy:

  1. Jejku takich ludzi to ja nie lubię.Sama byłam wyśmiewana w szkole.Co ten Leoś tam ukrywa?Kłamstewko nie ładnie :)Rozdział boski!Jak zawsze :)
    Pozdrawiam
    Cysia

    OdpowiedzUsuń
  2. PoRanny jogging ? Viola ma lepsza kondycje ^^
    Co do tych debili ze sklepu wspolczuje violi przerabialam takie wysmiewanie przez ponad 3 lata ale nie w tym cel wazne ze vilu ma lu i leona.
    Nasze parki leca do wloch :D czy tylko ja jestem zachwycona ?
    Leon ma hous na karaibach ? Jak to facet sam wypaplal a potem klamczy naszczescie my wyczowamy to na kilometr !
    Jestem ciekawa co bedzie dalej wiec zycze weny i czekam na nextv! :*
    Jak macie ochote to wpadnijcie do mnie :>
    *Paula*

    OdpowiedzUsuń
  3. Cieszymy się bardzo!:-* Cudo.
    ja nie rozumiem tych chamów.Ale dobra omijać to.Dręczy mnie tylko jedna sprawa. TEN podejażany Lajon.Dobra nie przedłużać i czekam do soboty<3 <3

    OdpowiedzUsuń
  4. boszee co za debile !! wytykają ją chodź nie znają powodów dlaczego była kim była . Ehh nie znoszę ich grrr.. . Serio ?? Violka ma lepszą kondycję od Verdasa nono niech zacznie ćwiczyć :D . Oni lecą do Włoch ( moje marzenie żeby tam polecieć ) zajebiście . Ciekawi mnie co tam się stanie hmm? Na pewno coś ciekawego

    OdpowiedzUsuń