Czytasz? Zostaw po sobie ślad!
To nas motywuje!
Promienie słońca wdzierają się do mojej sypialni; budząc mnie.
Leniwie otwieram oczy. Mój wzrok napotyka szatyna leżącego obok mnie. Jego miękkie włosy są kusząco rozczochrane. Jeden kosmyk opadł na jego czoło, jakby prosząc abym go ułożyła.
Uśmiecham się, przypominając sobie wczorajszą noc. Znów zaciągnął mnie do łóżka. Było cudownie, ale to nie miało być tak. Miałam o nim zapomnieć. Na zawsze.
Słona woda płynąca z moich oczu zmazuje uśmiech z mojej twarzy. Jestem tak cholernie niezdecydowana...
Raz chce o nim zapomnieć, ale za chwilę uświadamiam sobie jak bardzo go kocham. Nie potrafię zadecydować sama o moim życiu.
Czuję jak materac zaczyna się uginać.
Otwiera swoje cudne oczy i spogląda na mnie. W jego spojrzenia dostrzegam troskę, smutek, zmartwienie?
- Płakałaś. - stwierdza ocierając kciukiem moje łzy. - Co jest? - jego głos jest nadzwyczaj troskliwy. Taki ciepły.
- Nic. Nie ważne. - otulam moje nagie ciało kołdrą i kieruję się w stronę drzwi. Chcę stąd jak najszybciej wyjść. Ręka szatyna lądująca na mojej tali niestety uniemożliwia mi to. Ciężko wzdycham. Nie mam najmniejszej ochoty rozmawiać z nim. Przynajmniej teraz. Leniwie odwracam się w jego stronę. Spoglądam na niego znudzonym wzrokiem.
- Hej, widzę, że coś się dzieje. Mi możesz powiedzieć. - robi krok w moją stronę, na co ja się oddalam.
- Nic się nie stało - w jak najszybszym tempie pragnę pokonoć kolejne stopnie schodów. Chcę uniknąc tej rozmowy. Tego wszystkiego, ale moje odzienie z kołdry nie ułatwia mi tego, przez co szatyn znajduję się koło mnie. No tak, on ma bokserki, w których wygląda naprawdę se... Koniec. Jestem kompletną idiotką. Nie potrafię podjąć jednej decyzji sama. Raz chcę tego, ale za chwilę dzieje się coś, przez co myślę, że to jest zły pomysł.
- Violetta. Mów co się dzieje.
- Ughh, dlaczego musisz być taki upierdliwy?! Nie możesz dać mi chwili spokoju? ! Zrozum to wreszcie! Nie mam ochoty na rozmowę! Zostaw mnie samą! - jego twarz natychmiast smutnieje. Świetnie! Naskoczyłam na niego, za... Troskę?! Jestem totalną idiotką.
- Nie. Czekaj. Przepraszam Cię. To nie miało być tak. Jaaa, na prawdę przepraszam. Nie wiem co mi się stało... Wybacz.
- Nic się nie stało, ale powiesz mi w końcu so się dzieje? - chwyta mnie delikatnie za ramiona.
-Leon... Jak ty to sobie wyobrażasz? Będziemy razem, a ja ... Codziennie będę pieprzyć się z innymi facetami? Nie udawaj, że to nie będzie ci przeszkadzało. Jestem zwykłą dziwką i zawsze nią będę. To będzie się za mną ciągnęło do końca życia. - łzy kreślą drogę po moich policzkach.
- Nie mów tak - jego ton stał się niezwykle chłodny. Nie lubi jak nazywam siebie dziwką, ale taka jest prawda - Wyciągne Cię z tego. Będę przy tobie. Kocham Cię i nie wyobrażam sobie życia bez ciebie.- zamyka przestrzeń między nami uścisku. W pomieszczeniu słychać tylko mój szloch. Kocham go i chcę dać nam szansę.
- Auć - rozmasowywuje moje obolałe stopy. Spoglądam na szatyna. Znika za drzewami. No tak. Jeździ dużo lepiej na rolkach ode mnie. Nigdy nie jeździłam na ... Tym czymś. Zawsze mnie to przerażało. Jak można utrzymywać równowagę na takich malutkich kółkach? Gdzie poręcz?! Zdecydowanie wolę rower. W sumie tam też są kółka, ale większe.
- I jak? - ciepły głos szatyna wyrywa mnie z przemyśleń. Po jego czole spływa kilka kropelek potu, a przez podkoszulek z łatwością mogę dostrzec jego idealnie wyrzeźbione mięśnie. Uśmiecham się na ten widok. Ideał.
- Bolą mnie stopy. Kochanie zabierz mnie do domu - wspinam się na palce aby opleść jego szyję moimi chudymi ramionami. Szatyn oddaje uścisk. Czuję jak tracę grunt pod nogami.
- Postaw mnie, wariacie - chichoczę.
- Nie. Bolą cię stopy więc cię ponoszę. Jesteś lekka jak piórko - oplata swoje wargi wokół moich. Nie czekam długo, aby poczuć jak język szatyna pieści moje podniebienie. Kładę dłoń na jego karku i przyciągam go jeszcze bliżej, pragnąc jeszcze więcej przyjemności. Odrywamy się od sebie z braku powietrza.
Uśmiecham się szeroko, co szatyn odwzajemnia.
- Dasz radę na rolkach ?-opieram głowę na klatce piersiowej szatyna, kiedy ten rusza.
- Pewnie
- Kocham Cię
- Ja ciebie też.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej!
No to mamy rozdział. ( który swoją drogą, długością nie grzeszy...)
A w nim?
W końcu Leonetta!
Fiolka dała się przekonać.
Lajon dał radę ją przekonać, miłość zwyciężyła, bla, bla,bla.
Ale to nie koniec kłopotówbo kontrakt fiolki obowiązuje jeszcze przez długi czas...
Czy Lajon stawi czoła i przezywcięży przeszkodę, do pełnego szczęścia?
Tego dowiecie się w następnych rozdziałach!
Dziś tylko problemy Leonetty, Fedemiłe zostawimy na potem.
Kończę swoje bezsensowne ... Wypowiedzi?
Tak. Niech będą wypowiedzi.
Do następnego.
Pozdrawiam Cukierkoffa <3
PS:Ogromnie przepraszam za błędy! Poprawie w wolnej chwili!