czwartek, 30 kwietnia 2015

Rozdział 4 "Struga krwi."





- Leon! Możesz już wyjść wariacie ! 
Wybucham śmiechem, kiedy ten niezdarnie wygramala się z mojej szafy.
Unoszę pytająco brew.
- Yyy - drapie się nerwowo po karku, na co ja śmieje się jeszcze bardziej.
Na prawdę? Dorosły mężczyzna chowa się w szafie? 
- Zejdź na dół, zaraz przyjdę tylko się ubiorę - wypycham go za drzwi mojej sypialni. Przygryzam delikatnie wargę. On jest inny niż zwykli faceci, jest taki ... Taki... Stop!!! Co ja robię?! Szczerze się jak głupi do sera. Co on ze mną robi? Czy ja się w nim... Nie. Ja nie potrafię kochać. I tego się trzymajmy. Jestem pieprzoną dziwką, której nikt nigdy nie pokocha.
Pozbywam się ubrań i wchodzę do kabiny prysznicowej. Umyta opatulam swoje ciało puchatym ręcznikiem. Nie chcę na siebie patrzeć. Wręcz się brzydzę. Zakładam na siebie czystą bieliznę i stary obwisły, czarny sweter i opięte  getry.  Włosy suszę suszarką i zostawiam je rozpuszczone. To właśnie ja. Nie lubię się stroić. Kocham chodzić w za dużych puchatych swetrach, niekiedy dziurawych, które spadają mi z ramion. Nie robię makijażu. Po co?
Nic nie sprawi, że poczuję się lepiej.
Kilka łez spływa po moich policzkach. Jestem ostatnią idiotką. Dlaczego dałam się wciągnąc w to wszystko? Trzęsącymi rękami sięgam po żyletkę. Kilka cięć sprawia, że czuję się lepiej.struga krwi leje się po moich rękach. Towarzyszą jej moje łzy. Nagle drzwi mojej sypialni otwierają się a w nich staje Leon. Natychmiast odbiera mi ostry przedmiot, który tak mi pomaga.  Nic nie mówi. Mocno przytula mnie do siebie, a z moich oczu ciecze coraz więcej łez.
- Nie rób tego, proszę. Nie krzywdź się. Zrób to dla mnie, wiem, że to trudne, ale dasz radę..- chwyta mnie za ramiona i patrzy mi prosto w oczy.
- Co ty możesz wiedzieć - prycham.- Nie jesteś kimś takim jak ja. Masz normalną rodzinę. Nie musisz pieprzyć się z obleśnymi facetami, tylko po to, żeby mieć z czego żyć. - czuję coraz więcej łez.
- Violu, zrywam naszą umowę, wiem, że nie znamy się długo, ale chcę być przy tobie, wspierać Cię i pomóc Ci wyjść z tego gówna .
- Nie, Leon. To moje życie. - kłamię mu w żywe oczy. Potrzebuję przyjaciela. Mocnego wsparcia. Ale... Nie chcę mu psuć życia.
- Nie. To jest moja decyzja czy ci się to podoba czy nie.
- Dziękuję - wtulam się w jego tors.
Odrywam się od niego i posyłam mu blady uśmiech.  - Przepraszam, zabrudziłam Ci całą koszulę
- Nic się nie stało, nie przejmuj się.  Chodź, opatrzę to - przygląda się mojemu, wciąż krwawiącemu nadgarstkowi.

~ Miesiąc później ~

Budzi mnie dzwonek do drzwi. Niechętnie wstaję z łóżka i ruszam do drzwi. Otwieram je i widzę nikogo innego, jak Leona.
- Dzień doberek - wchodzi do środka i kieruje się do kuchni. Wleczę się za nim, niczym mumia. Nie jestem wyspana. Wczoraj do późnej nocy oglądaliśmy filmy. Leon przychodzi do mnie co dzień. Każdego dnia jest ze mną i mi pomaga. Kocham go. Jak przyjaciela. Nikt nie działa na mnie tak jak on. Dzięki niemu, na mojej twarzy cały czas gości uśmiech. Jest bardzo kochany i opiekuńczy. Cieszę się, że go poznałam. Od miesiąca nie chodzę do pracy. Mam urlop. Chcę to wszystko rzucić. Zapomnieć o tym, ale to cały czas do mnie powraca i boje się, że nigdy nie pozbęde się bagażu przeszłości.
- Violetta - z transu wyrywa mnie dłoń Leona, którą macha mi przed oczami.
- Co? - otrząsam się szybko. Chyba go nie słuchałam...
- Mówię do Ciebie od -  spogląda szybko na zegarek, na jego lewej ręce - 19 minut i 36 sekund, a ty wogóle nie słuchasz - niebezpiecznie szybko zbliża się do mojej twarzy.
- Ja przecież słucham. - mrużę oczy.
- Tak? To o czym mówiłem - nie przerywa kontaktu wzrokowego między nami.
- No przecież ooo - przeciągam ostatnią literę. - poddaje się. Nie słuchałam Cię. - wzruszam ramionami.
- O czym tak myślałaś - powraca do poprzedniej czynności, czyli mieszania jajek na patelni.
- O niczym ważnym - szarpię rękaw. Zawsze tak robię gdy się denerwuję.
-  Powiedz - nalega
- Daj spokój. Babskie sprawy. - na wszytskich facetów temat ' babskie sprawy' działa jak płachta na byka.
- Masz okres? Piersi Cię bolą? -  Ale Leon to wyjątek...
-  Leon, ty nie masz czegoś takiego jak wyczucie taktu? - podnoszę pytająco brew.
- No co.. Jesteś moją przyjaciółką... Wiem o Tobie wszytsko.
- Ale to nie znaczy, że masz grzebać mi w majtkach... Ale tak, mam okres.
- Wiedziałem! -Kręce tylko głową i wychodzę z kuchni. Drogę zagradza mi Leon.
- A buzi? A przytulas? - wskazuje na swój policzek. Wznoszę się na palcach, zakładam ręce na kark chłopaka  i słodko całuję go w policzek.
- I to lubię - mruczy wprost w moje włosy. Też to lubię, wręcz kocham. Co dzień składamy sobie kilka słodkich całusków. Te małe czynności sprawiają, że człowiek czuje się lepiej.
Po skorzystaniu z porannej toalety, schodzę na dół. W salonie unosi się cudowny zapach. To Leon coś ugotował. On jest cudowny. Niezapomnieliśmy o naszej umowie. Czasem tylko uprawiamy sex. Nic więcej. Jesteśmy najllepszymi przyjaciółmi.
- Co dobrego dziś na śniadanie? - zajmuje miejsce przy wyspie kuchennej na wysokim siedzeniu, zaraz obok Leona.
- Jajka na bekonie, sałatka i šwieżo wyciskany sok pomarańczowy. - uśmiecha się, co ja odwzajemniam. Ukradkiem spogląda na moje nadgarstki.
- Znowu to zrobiłaś - łapie moje obandażowane ręce. W jego oczach mogę dostrzec smutek, żal. Obiecałam, że nie zrobię tego więcej. Cały czas go ranię.
- Przepraszam, Leon... - łzy kreślą dróżki po moich policzkach.
Chłopak ściera słoną wodę z moich policzków. Mocno mnie do siebie przytula. Ciepło bijące od niego natychmiast mnie uspakaja. Odrywam się od niego i spoglądam mu w oczy. Szatyn obcałowywuje moje poranione ręce.
- Obiecaj mi, że już nigdy więcej się nie zranisz. Violu, kiedy ranisz siebie to tak jakbyś raniła mnie. Nie rób tego nigdy więcej proszę. - w jego oczach również zbierają się łzy.
-Obiecuję- szepcze cicho. Chłopak zamyka przestrzeń między nami w namiętnym pocałunku. Zdaje się na instynkt i pogłębiam go. Po chwili uświadamiam sobie, co ja wyprawiam. Tylko go ranię, a obiecałam tego  nie robić.
- Przestań - odpycham go lekko. - to nie powinno się wydarzyć - próbuję szybko wyjść z kuchni, ale uniemożliwiają mi to ręce Leona, znjadujące się na moim nadgarstku.
- Violetta... Ten pocałunek... To co dzieje się między nami dla mnie znaczy coś więcej. Kocham Cię.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Macie rozdział ! Violka się tnie. Lajon wyznaje jej miłość. Co jakiś czas uprawiają sex jako przyjaciele... No nic specjalnego xd
Przepraszam, przepraszam i jeszcze raz przepraszam. Zawaliłam na całej lini, ale wybaczycie? Byłam chora :/
I jestem. Co by tu jeszcze więcej napisać... Chyba tyle, żebyście komentowali!!!
I przepraszam, za błędy! Do następnego!
// Cukierkoffa <3



sobota, 18 kwietnia 2015

Rozdział 3 "Szykuj się na zabawę życia"

~Violetta~
Po bardzo upojnej nocy, nie chcąc budzić mojego towarzysza powoli wstałam i pozbierałam moje ubrania. Weszłam do  łazienki, wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w tamte ubrania. Szybko wyszłam z pomieszczenia. Leona już nie było w łóżku. Myślałam, że wyjdę niezauważona. Ale niestety...
Schodząc na dół poczułam całkiem przyjemny zapach dobiegający z kuchni. Na palcach biegnę do drzwi, ale zatrzymuje mnie męski głos :
- Ładnie to tak bez pożegnania? - Cholerka! Odwracam się powoli. Uśmiecham się nerwowo. Ma ręce założone na klatkę piersiową. Co mam powiedzieć?
- Chodź, zjesz coś - chwyta mnie za nadgarstek i ciągnie w stronę kuchni.
- Jja nie jestem głodna. Dziękuję - tylko na tyle mnie stać? Castillo wogóle nie umiesz kłamać...
- Musisz coś zjeść. Śniadanie to najważniejszy posiłek dnia - z niesamowitą zmysłowością w jego ruchach, podąża ku mnie. Kładzie mi pod nosem talerz z jajecznicą. Mmm pycha. Na sam widok cieknie ślinka. Czy on musi być taki idealny?
- Dziękuję - szepczę cicho. Czuję jak moje policzki nabierają koloru purpury. Spuszczam głowę zawstydzona całą sytuacją. Szatyn cicho śmieje się pod nosem.
- Smacznego - puszcza mi oczko. - nawzajem - lekko się uśmiecham

- Dziękuję, było naprawdę pyszne - staję obok drzwi
- Nie ma za co. To  czysta przyjemność jeść śniadanie w twoim towarzystwie - posyła mi swój szelmowski uśmiech. Jedną ręką opiera się o drzwi wejściowe jego domu. Wygląda naprawdę kusząco.
- Daj spokój - uczucie ciepła rozpływa się po moim ciele. - To... Do później - chcę pocałować jego policzek, ale niespodziewanie moje usta stykają się z jego. Chłopak pogłębia pocałunek. Odrywam się od niego. Czuję się niezręcznie.
 Co ja robię?!
- Pa! - rzucam na odchodne. Chyba zaraz spalę się ze wstydu. Posyłam mu jeszcze ostatnie spojrzenie. Nadal tam stoi i mi się przygląda. Uśmiecham się delikatnie, a on znika za drzwiami.
- Auuu - pocieram czoło, próbując złagodzić ból. Brawo! Jak można wejść na środku chodnika w znak? Wogóle kto go tutaj postawił! Przewracam oczami i kieruję się do mojego mieszkania.

Rozsiadam się wygodnie na moim łóżku. Sięgam po pilota, którym włączam telewizor. Skaczę z kanału na kanał z nadzieją, że znajdę coś wartego uwagi.
- Już - wrzeszczę słysząc dzwonek do drzwi. Wstaję, po czym kieruję się do salonu, a następnie do korytarza. Ledwo co chwytam za klamkę, a do pomieszczenia wbiega Lu, niczym tornado. - Hej i jak było? - blondynka siada na kanapie znajdującej się w salonie. Zajmuję miejsce nieco dalej od niej.
-  Normalnie - kłamię. Dziewczyna unosi do góry brew. - Violu nie umiesz kłamać... - zakłada ręce na piersi.
- Dobra. Było wspaniale. - ruszam zabawnie brwiami. - Oj Lu mówię Ci, gdybyś ty go widziała bez tej koszulki w rozwalonych włosach.... Aaaa - rozmarzyłam się.
- Już to sobie wyobrażam. Po prostu nie robilibyśmy nic innego jak seks - moja przyjaciółka cicho chichocze. Idę w jej ślady.
- Zapomnij, jest mój - grożę zabawnie palcem.
- Spokojnie Viola. Nie jest do końca w moim typie. - sięga ręką po czekoladowe ciasteczko. Wyjada krem, a potem zjada kruchą część ciastka. To już nasz zwyczaj. Każda tak robi.
- Lu... On dziwnie na mnie działa. Nigdy nie czułam się tak przy facecie. Żaden do tej pory mnie nie onieśmielał, a zanim jest inaczej. Przy nim robię się czerwona, jąkam się... - wyliczam na palcach
- A może ty się w nim...- dziewczyna mruży podejrzliwie oczy.
- Nie! Nie! Nie! Wykluczone Ludmiła! Ja się nie bawię w żadne związki. Ja nie kocham.
- Viola - przybliżyła się do mnie i położyła swoją dłoń na moim kolanie - nie idzie "nie kochać". Pamiętasz Alexa z gimnazjum? Mówiłaś, że tak go kochasz...
- To było dawno Lu! Ja się zmieniłam.
- Niby na co?
- Na gorsze.
- Gdybyś się zmieniła na gorszą to, po pierwsze nie przyjaźniłybyśmy się już, a po drugie dawno byś już skończyła na kolanach w domu naszego szefa robiąc mu loda.
- A może ty masz rację - zamyśliłam się chwilę.
- Jasne, że mam. Każdy kto cię zna by ci to powiedział.
- A może na poprawę humoru pójdziemy na małe zakupy?
- Jasne!!! - cała Ludmiła Ferro. Jest kochającą zakupy nienormalną dziewczyną. Wstałyśmy z kanapy, wzięłyśmy torebki i wyszłyśmy, zakluczając drzwi za sobą.


Po dwóch godzinach niesamowitych zakupów, wygłupów w przebieralniach, poszłyśmy do najbliższej kawiarni. Usiadłyśmy na miejscach na dworze. Po chwili przyszedł kelner. Jego twarz wydawała mi się jakaś znajoma. Spojrzałam na kartkę z imieniem.
- Alex - wyszeptałam.
- W czym mogę pomóc? - zapytał.
- Czy my się skądś nie znamy? - zapytała jakże przewspaniała Ludmiła.
- Lu przestań -powiedziałam.
- Ludmiła Ferro? - zapytał się blondyn.
- Tak, a ty to Alex Sprouse?
- Tak, kope lat!
- Nooo, z 6-7 - oni rozmawiali dalej, a ja wzięłam telefon i zobaczyłam, że mam nieprzeczytaną wiadomość. Bez chwili namysłu otworzyłam ją.
"Witaj ślicznotko!
Bawiłem się fantastycznie, nigdy czegoś takiego nie czułem.
L.V."

~Leon~
Tak, wysłałem jej tą wiadomość. Nie wiem co się ze mną dzieje, ale na pewno się nie zakochałem, to po prostu zauroczenie. Tak, to tylko zauroczenie.
Ubrany w szary garnitur wyszedłem z domu. Wsiadłem do mojego auta i pojechałem do tego samego klubu co wczoraj z nadzieją, że znów spotkam cudowną szatynkę. Droga nie zajęła mi dużo, miałem zaledwie pół godziny jazdy. Gdy byłem już pod budynkiem wysiadłem i zakluczyłem auto. Usiadłem przy jednym ze stolików i czekałem aż będzie kolejna zmiana, na tą z Violettą. Tym razem mam ochotę na jakiś taniec w pokoju V.I.P.
Siedząc tak samemu podchodziły do mnie jakieś laski. Przyglądałem się uważnie każdej z nich. Żadna nie dorównywała Violi. Gdy już wybiła odpowiednia godzina tamte dziewczyny wyszły, a weszły te co wczoraj tylko brakowało jednej. Zawołałem do siebie jedną blondynkę.
- Cześć, masz na coś ochotę? - zapytała, a ja pokazałam miejsce obok mnie. Usiadła i czekała aż coś powiem.
- Wiesz może czy jest Violetta Castillo?
- A to ty jesteś ten co ją wczoraj wyrwał. Dzisiaj ma wolne.
- A kiedy wróci do pracy?
- Za tydzień.
- A podałabyś mi jej adres?
- Jasne. Masz długopis i kartkę?
- Tu masz - podałem jej notatnik i długopis, a ona zapisała mi numer cudnej sztynki.
- To jej adres, ale jak będzie pytała skąd wiesz gdzie mieszka to nie ode mnie.
- Ma się rozumieć. Tu masz mały napiwek - wyjąłem z kieszeni złożony banknot i dałem jej go.
- Dzięki - po tych słowach blondynka odeszła, a ja po niej. Wyszedłem i znów wsiadłem do samochodu. Spojrzałem na kartkę i uświadomiłem sobie, że to jest całkiem niedaleko. Jak najszybciej pojechałem w tamto miejsce.
Gdy już byłem na miejscu, wysiadłem i zadzwoniłem do drzwi. Po chwili otworzyła mi.
- Leon?
- Cześć Violetta, mogę wejść?
- Jasne, wchodź - weszliśmy do środka i usiedliśmy w salonie - co cię do mnie sprowadza?
- Nie było cię dzisiaj w pracy, martwiłem się.
- Mam wolne przez najbliższy tydzień.
- Dlaczego?
- Okres...
- Rozumiem. Ale tydzień?
- Caluteńki tydzień.
- A możesz cokolwiek robić?
- Tak.
- Co na przykład?
- No mogę ci zrobić loda, striptiz do bielizny i tak dalej, byle by nie pozbyć się dolnej części bielizny.
- Rozumiem, to poproszę taki taniec na stole i taki striptizik razem.
- Dobra, ale pozasłaniaj rolety, a ja zaraz wracam - pokiwałem głową i wstałem. Zasłoniłem wszystkie rolety w salonie. Usiadłem spowrotem na moje poprzednie miejsce i czekałem. Chwilę potem na stole stała szatynka.
- No to szykuj się na zabawę życia - wyszeptała z nutką erotyzmu. Siedziałem grzecznie i ją obserwowałem. Miała na sobie czarny gorset, wysokie szpilki i rozpuszczone włosy. Zaczęła tańczyć. Nikt jej nie dorówna. Nikt. Powoli zeszła ze stołu i usiadła na mnie okrakiem. Zdjęła moją marynarkę i zabierała się za odpinanie guzików od koszuli, ale przerwał nam to dzwonek do drzwi. Ona niechętnie wstała i zarzuciła na siebie szlafrok. Ja za to zabrałem swoje manele (w tym buty) i schowałem się w sypialni Violetty, a tak konkretnie to w szafie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witajcie!
Rozdział trzeci za nami.
Jest dłuższy od mojego poprzedniego. 
(przynajmniej mam taką nadzieję)

Woooow, zdążyłam napisać jaszcze w sobotę xD
Miłego weekendu życzę
Lauren Brooks

sobota, 11 kwietnia 2015

Rozdział 2 "Czerwony pokój".

Czytasz? Zostaw po sobie ślad! To nas motywuje!




~ Violetta ~
Bicz po raz kolejny zostawił bolesny, czerwony ślad na skórze tego mężczyzny, którego imienia jeszcze nie poznałam. Końcówką małego patyka do tortur, zsunęłam jego bokserki. Moim oczom ukazał ogromny członek. W mojej całej karierze, nie spotkałam  się jeszcze z tak ogromnym penisem. Jego ręce przykułam do ramy łóżka znajdującego się w " Czerwonym pokoju ".
- Teraz ostro się zabawimy Panie...
- Leon

Moje ciało wyginało się w rytm muzyki, a części rozbudowanej bielizny kolejno lądowały na podłodze. Widziałam jego podniecenie. Zostałam już tylko w kusych stringach oraz w staniku, który stanowił część kompletu. Podeszłam do niego i uwolniłam jego ręce z uścisku tych metalowych bransolet.
- Pieprz mnie - wymruczałam
Rzucił się na mnie niczym zwierze na mięso. Rozszarpał moją bieliznę i zaczął pieścić moje piersi. Dokładnie lizał i ssał każdy sutek. Jeszcze nigdy nie było mi tak przyjemnie podczas pracy. Przejęłam kontrolę. Przygryzałam główkę tego ogromnego członka. Powoli wepchnęłam go do buzi. Chłopak nie wytrzymał, spuścił się we mnie. Połknęłam jego spermę i oblizałam usta ze smakiem. Sięgnęłam po bicz, po czym zadałam mu kilka mocnych uderzeń. Smyrałam go po całym ciele aż  w końcu dotarłam do podbródka. Podniosłam jego głowę po czym rozkazałam :
- Kładź się !
Wyjęłam prezerwatywę i mu założyłam. Wbiłam się na jego członka. Złapał mnie za biodra. Bardzo mocno i szybko się poruszałam. Było cudownie. Nigdy dotąd nie uprawiałam takiego sexu. On jest genialny.

~ 5 godzin  później~
 - Była pani genialna panno ... - unosi jedną brew ku górze.
- Violetto - dokończam. Ja ? To on jest bogiem sexu. Nigdy nie przeżyłam takiej ekstazy, tym bardziej z klientem. Mam ochotę na więcej tu i teraz. Chce żeby mnie tak pieprzył, aż się posikam.
- proszę - wciska mi pieniądze między biust, a koronkę.
- Dziękuję. Pan również niczego sobie, a nawet lepiej - oblizuję wargi ze smakiem
- Leon - upraszcza -  Chcę mieć Cię na wyłączność  - uśmiecha się szelmowsko.
Bierz mnie tu i teraz! Kiedy chcesz! O każdej porze dnia i nocy! Zerżnij mi dupę w tej chwili!
- Dobrze - muszę zachować powagę. Nie mogę pokazać że mi zależy. - Ile za jeden raz?
- Tysiąc - otwieram oczy ze zdziwienia. Za jeden raz?
- Widzę, że ci zaimponowałam kochanie - szarpie koniec jego koszulki
- Kochanie, mam ochotę spędzić resztę swojego życia z tobą w łóżku. Napaliłem się na cb i to ostro. Chcę zatopić mojego fiuta w tobie bez końca. Przywarł mnie do ściany.
- To na co czekasz
Nasze ubrania znów lądują na ziemi. Wskakuje na jego biodra.
 -Bierz mnie na ścianie - przygryzam jego żuchwę.
Oplata swoje ręce mocniej po czym szybko się we mnie wbija. Jęcze z rozkoszy. Postanawiam poczuć smak jego ust. Bez namysłu całuję go. Nasze języki walczą o dominacje, a on coraz szybciej porusza się we mnie.
- aaaaa mocniej!!! - wbijam pazury w jego skórę. Chyba zapomniałam kto tutaj kogo miał zaspakajać. Tym razem on mnie całuję. Potok śliny przepływa to do moich to do jego ust. Obydwoje doszliśmy już dawno temu, ale to nie koniec naszych zabaw.
- zerżne Cię tak że nie będziesz mogła usiąść - przenosimy się na biurko. Kładzie mnie, a następnie odwraca.
- pieprz nie gadaj  - krzyczę podekscytowana, o tak. On jest bogiem sexu. Wchodzi w mój tyłek.
- aooooooooo - dysze. Wypinam się jeszcze bardziej jego członek, wchodzi i wychodzi z mojego tyłka. Odwracam się. Siadam na skraju biurka.
- Panie Leonie,  ależ pan jest nie poprawny- mruczę w jego usta.
-  A co mam robić przy takiej kobiecie.
Zeskakuję z biurka. Klękam przed nim i biorę jego członka do ust. Mmmmm co za smak. Podnosi mnie. Niebezpiecznie szybko we mnie wchodzi. Całuję jego usta, wplątując swoje dłonie w jego aksamitne włosy. Czuję, że nie tylko on będzie korzystał z naszej umowy.


~ 30 minut później ~
- Tak jak się umawialiśmy. Od teraz jesteś moja. Tylko moja zakłada ręce na piersi.
- Musisz to uzgodnić z moim szefem, najlepiej byłoby gdybym brała zmiany od osiemnastej do dwudziestej. Od dwudziestej byłabym tylko i wyłącznie twoja. Oczywiście podczas miesiączki tylko anal. Sprzęt organizuję ja, a ty miejsce. - muszę być profestjonalistką. Nie mogę dać po sobie poznać, że zależy mi na tym sexie bardziej, niż na czym kolwiek w życiu. Takiej szansy nie wolno zmarnować.
- I jeszcze jedno. Łączy nas tylko sex. Mam rozumieć, że wyłączność działa w obie strony? - ostatnie zdanie nie jest zgodne z umową, ale nie zamierzam się z nikim dzielić takim facetem.
- Tak- kiwa głową. - Będziemy się spotykać  u mnie w domu. Będziesz miała oddzielny pokój na swój sprzęt. - bierze do ręki karteczkę i coś na niej bazgrze - Codziennie od dwudziestej widzę cię pod tym adresem - podaje mi kawałek papieru.
- Jasne - zginam karteczkę i wsadzam sobie w dekolt - Szefa zapytaj o Violettę Castillo. Do zobaczenia - ściskam jego męskość przez materiał spodni  i puszczam do niego oczko. Szykuje się niezła zabawa. Dzień w dzień z nim. Orgazmy wrzechczasów, przeżywane z nim w jednym łóżku. Jestem w niebie. Przynajmniej będzie tylko on. Nie będę czuła się jak ostatnia zdzira. Może. Zarobię na studia i wreszcie z tym skończę. Chcę wyjść na prosto. Nie dosyć, że będę codzień sypiała z miliarderem, to jeszcze mi za to płacą i to sporo, a do tego będę zarabiała w klubie, jako kelnerka. Ciesze się. Skończę z tym raz na zawsze!

~ Camila ~
- Masz fajkę? Zawsze palę po seksie - poprawiam swoją bieliznę. Brodway - mój klient wyciąga wyrób tytoniowy po czym go podpala i wsadza mi do ust. Zaciągam się. Kocham ten smak.
 - Jak się nazywasz? Liczę na więcej - czarnoskóry mężczyzna przygniata mnie do ściany. Jego męskość wbija mi się w biodro. Odpowiednią sumę wkłada mi za gumkę od stringów.
- Camila. - pucham na niego dymem. - Wpadaj częściej skarbie - beznamiętnie rzucam po czym wychodzę, zmysłowo kręcąc tyłkiem.

- Nareszcie - włoszka opada na krzesło. Ścierka znajdująca się do tej pory w jej dłoni zostaje przewieszona przez oparcie kolejnego krzesła stojącego obok. Dziewczyna wyciąga się na siedzeniu jak najbardziej może. Nie dziwię jej się. Miała dzisiaj z mianę za barem. Tam jest o wiele ciężej niż na rurach czy w " Czerwonym pokoju", ale przynajmniej nie bzykasz się z przypadkowymi gośćmi.
- Dziewczyny, od dzisiaj będę tutaj bywała tylko za barem od 18 do 20 - Violetta zakłada na nogę.
-  Co? Dlaczego? -Ludmiła poprawia swój gorset.
Ściągam brwi. Wszystkie przyglądamy jej się z zaciekawieniem.
- Poznałam gościa...
- Uuuuuu - uśmiechamy się znacząco w jej stronę.
- Dajcie mi dokończyć. Poznałam gościa i po naszej przygodzie zaproponował mi wyłączność. Normalnie bym się nie zgodziła, ale jak on pieprzy po prostu niebo. Nigdy nie przeżyłam czegoś takiego, poza tym daje 1000 za jeden raz, więc będę mogła wreszcie się od tego uwolnić skończyć studia i wyjść na prostą. - kobieta kręci głową z obrzydzeniem. Rozumiem to. 
- Ale Ci się trafiło - Naty ciężko wzdycha. 
- Dobra, zbieramy się. Poczekajcie na nie przed klubem. Pozamykam wszystko. - uśmiecham się do nich. Zeskakuję z blatu, następnie kieruję się do kolejnych pomieszczeń i je zamykam. Wzdycham rozglądając się po głównej sali. Nie tak miało wyglądać moje życie - myślę.



- Następnego dnia, Violetta ~


Poprawiam swoje włosy, po czym naciskam guzik od dzwonka. Jeszcze raz przyglądam się domowi, czy raczej ogromnej Willi z basenem. Jedyne co nasuwa mi się na myśl to jedno, wielkie Wow! Ten facet mógł by z dziesięć razy kupić cały świat. Ciekawe czym się zajmuje? Powinnam o tym wiedzieć? I w tej właśnie chwili, piękne, zdobione drzwi otwierają się a wnich staje On w całej okazałości. Ubrany jest w spodnie od dresu oraz luźną białą koszulkę z wycięciem pod szyją, które ukazuję trochę jego idealnie wyrzeźbionej klaty. Włosy postawione do góry są w nieładzie co dodaje mu tylko chłopięcego uroku. Ja natomiast ubrana jestem w tę sukienkę, czarne zwykłe balerinki oraz małą czarną torebeczkę.




Cały sprzęt mieści się w małej walizeczce, która stoi tuż obok mnie.
- Hej- chłopak otwiera szerzej drzwi, tym samym wpuszczając mnie do środka.
- Hej - odpowiadam lekko się uśmiechając. Jestem nim onieśmielona. Nikt do tej pory nie wywierał na mnie takiej presji.  ~ Violetta, to tylko kolejny facet z którym musisz się bzykać, nie angażuj się! ~ moja podświadomość natychmiast mnie karci. 
- Gdzie mogę to...
- Drugie piętro, pierwsze drzwi od lewej - szatyn nie pozwala mi dokończyć.
Otwieram powoli drzwi. Co tam na mnie czeka? Ogromna sypialnia z gigantycznym łóżkiem i kilkoma gadżetami do wiadomo czego. Mój ' sprzęt' wrzucam do jednej z szuflad ogromnej komody. Pokonuję ostatnie schodki, znów znajduję się na parterze. Siadam na końcu kanapy. Drugi koniec zajmuje ON. Nie wiem co mam robić. Rozglądam się po pomieszczeniu. ~ pięknie ~ przechodzi mi przez myśl. Pięknie?! Bosko, idealnie, cudownie... Ma najlepsze mieszkanie na świecie. Kątem oka spoglądam na niego. Bacznie mi się przygląda. To bardzo krempujące. Nie wiem na czym mam zawiesić swój wzrok, żeby uniknąć spotkania z jego oczami. 
- Przestań - w końcu nie wytrzymuję.
- Co? - marszczy brwi. Oh, naprawdę?
- Nie patrz się tak na mnie! Jestem brrudna czy ... - dokładnie oglądam swoją biała sukienkę.
- Nie, poprostu - spuszcza wzrok - jesteś cholernie pociągająca - oblizuje swoje malinowe wargi. Moje policzki natychmiast przybierają koloru purpury. 
Podchodzi do mnie. W jego ruchach jest coś... Coś niezwykłego, seksownego... Tego nie da się wytłumaczyć. 
Jego ręce wędrują na moją talię. Pod wpływem jego dotyku, po moim ciele przechodzi przyjemny dreszcz.
Oplatam swoje nogi wokół jego bioder. Łączy nasze usta w pocałunku. Delikatnie mnie trzymając zmierza do pokoju, w którym nie dawno byłam. 
Od samego progu niewinne całusy przeradzają się w coś bardziej ostrego.
 ~ 2 godziny później ~
Po dwu- godzinnych zabawach postanowiliśmy zrobić przerwę. Leże na jego torsie. Czuję się dziwnie. 
- Opowiedz mi coś o sobie. Wogóle się nie znamy, a wydajesz się być ciekawą osobą. - wypalam bez zastanowienia się.
- Nie... Wcale nie... Jestem normalnym dwudziestocztero latkiem, który osiągnął sukces jako architekt. Moja firma jest znana na całym świecie. Wszystko zawdzięczam mojemu, ojcu, który zawsze mnie wspierał, pomagał czy doradzał. Nikogo nie szukam. Mam wszystko oprócz jednego - prawdziwej miłości. Nigdy takowej nie zaznałem. I nie zamierzam. To przereklamowane.
A ty? - gładzi moje ramię.
- ja? - podnoszę pytająco brew - nie ma o czym mówić. Moja matka była dziwką, a mój ojciec jej kolejnym klientem. Nie interesują się mną. Miałam tylko dziadków. Byli wspaniali. Naprawdę ich kochałam. Ale zmarli. Ja nie miałam środków do utrzymania więc jestem tym kim jestem. Chciałam i dalej chcę skończyć studia. Chcę zostać kimś. Uwolnić się od tego. Najchętniej zrobiłabym to już teraz, ale moja umowa zobowiązuje mnie do takiej pracy jeszcze przez trzy lata. - kończę.
Chłopak przekręca głowę i całuje moje rozgrzane wargi. Oddaję pocałunek. Leży nade mną. Jedną dłonią podtrzymuję mój kark, a drugą masuje udo. Swoje dłonie wplatam w jego miękkie włosy. Szykuję się piękna noc.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
A witam, witam! Ale dzisiaj piękny dzień! U mnie tak świeciło słońce że aż się opaliłam... 
Rozdział, taki sobie. Ocenę zostawiam wam!
Macie Fiolkę, która przyszła do Leona. Wywiązuje się z umowy...
Wogóle to wy nie wiecie gdzie to się dzieje, otóż rzecz dzieje się  w nowym Yorku. 
Notka dzisiaj krótka... Nie mam weny!
Przepraszam za błędy i ten rozdział jest wyjątkowo zboczony, ale następne będą normalne ;)
Do zobaczenia !
//Cukierkoffa <3






piątek, 3 kwietnia 2015

Rozdział 1 "Go Go"

~Violetta~
Obudził mnie dzwonek do drzwi. Wstałam, ubrałam na siebie szlafrok, kapcie i pobiegłam do drzwi. Gdy je otworzyłam stały w nich moje przyjaciółki. Zawsze po mnie przychodzą, a potem razem idziemy do "pracy".
- Hej Vils - powiedziała Lu.
- Hej dziewczyny - odpowiedziałam, po czym odwróciłam się i poszłam do siebie by się ubrać. Stanęłam przed szafą i chwilę patrzyłam co wziąć. W końcu wybrałam to:


 Po moim wczorajszym kliencie nigdzie bym się nie ruszała.
Jeżeli się zastanawiacie, gdzie wszystkie pracujemy to już mówię. Jest nim jednym z największych klubów w NY "Go Go". Nie mamy innego wyjścia. Jeszcze 3 lata i po umowie. Mamy zamiar się z tąd wyprowadzić.

Gotowa zeszłam na dół, a moje przyjaciółki właśnie jadły śniadanie. Obok Naty stał talerz dla mnie. Przysiadłam się do nich.
- Smacznego - powiedziałam trochę od niechcenia.
- Viola, co jest?
- Ugh... Po wczoraj nie mam na nic ochoty.
- Uuuu.
- Dobra dziewczyny, idziemy?
- Jasne - po słowach Fran zaczęłyśmy się zbierać. Gdy wyszłyśmy zakluczyłam drzwi i poszłyśmy.

Przed klubem przywitałyśmy się z ochroniarzem i weszłyśmy wejściem dla personelu. Po drodze do garderoby spotkałyśmy naszego szefa. Powiedział, że wypłata będzie tym razem szybciej i nawet większa, bo w końcu pracujemy tu już dobre 2 lata. Podziękowałyśmy mu i poszłyśmy dalej. Gdy byłyśmy na miejscu nie mogłyśmy powstrzymać radości. Przynajmniej jedna dobra wiadomość dzisiaj. Szybko się ogarnęłyśmy i zaczęłyśmy się przebierać. Pech chciał, że dziś jest moja kolej na taniec na rurze. Ubrana w czerwony komplet i wysokie czarne szpilki wyszłam z pomieszczenia i poszłam do głównej sali. Tam weszłam na podest i zaczęłam tańczyć. Co chwilę czułam jakieś ręce na moim ciele. To było takie obrzydliwe! Nienawidzę tej roboty. Poczułam jak ktoś zdejmuje moją dolną część bielizny, a w stanik wkłada pieniądze. Ubrałam moje majtki i podeszłam do niego.
- Chodź się zabawić w ciekawszy sposób - szepnął mi do ucha jakiś w miarę młody chłopak, miał może ze 30 lat.
- Już się robi - chwyciłam go za krawat i szłam z nim do pokoi, które są przeznaczone do takich rzeczy.

~Francesca~
Chodzimy od stołu do stołu z dziewczynami i "wywijamy dupami".
- Ej dziewczyny, niech któraś zastąpi Castillo na rurze! - krzyknął barman. Spojrzałyśmy się po sobie i wskazałam, że ja pójdę. Camila zaprzeczyła i powiedziała, że ona pójdzie. Żadna nie zdążyła nic powiedzieć, bo ona już tam tańczyła. Co się z tą dziewczyną dzieje? Cały dzień się prawie do nas nie odzywa, a teraz jeszcze chętna poszła tańczyć na rurze. Jak kiedyś miała zastępować Natalię to powiedziała, że musi do toalety i niech ja albo Ludmi ją zastąpimy. To jest dziwne.
Spojrzałam się na nią. Tańczyła, a na jej twarzy kwitł wielki uśmiech. Będę musiała to później z dziewczynami...

~Camila~
Widziałam jak dziewczyny się na mnie spojrzały, ale co ja poradzę, że bardzo to lubię. Tak! Polubiłam to! Przynajmniej wtedy jestem w centrum uwagi płci przeciwnej. Bo właśnie wtedy podejdą i zaproponują to i owo, a nie my musimy latać od stolika do stolika.
Odwróciłam się twarzą do publiki i akurat spojrzałam w kierunku drzwi wejściowych, kiedy weszła grupka chłopaków. W oko wpadł mi afro amerykańczyk. Podeszłam do niego i zaczęłam koło niego tańczyć.
- Uuuuu, Brodway ma branie!

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witamy!
Mam nadzieję, że pierwszy rozdział się spodobał. Miałam mały problem z napisaniem końcówki, ale jakoś poszło.

Rozdziały będą się pojawiać co sobotę, a dzisiaj tak wyjątkowo (miałam za mało czasu do napisania ;/). Następne będą już regularnie. Rozdział 2 napisze Cukierkoffa.

A tak wgl. to święta są/były (zależy kiedy czytacie xD), bo jest lany poniedziałek, godzina...22:51!
Nie lubię pisać długich życzeń, wiec krótko ode mnie.

Zdrowych, spokojnych, spędzony z rodziną świąt. Żeby każda bloggerka miała wenę, na pisanie rozdziałów, postów itp.
Życzy Lauren Brooks

środa, 1 kwietnia 2015

Prolog


Życie. Co to jest? Dla jednych zabawa, dla innych gra. Czym można to nazwać? Komedią? Dla pięknej szatynki był to horror od początku. Odkąd pamięta miała pod górkę, i jest przekonana że to nigdy nie ulegnie zmianie. Czy na pewno?


Jej rodzice, Maria oraz German Castillo nie byli takimi jakich by chciała. 17 - letnia matka, nie ma poczucia obowiązku, czy też instynktu macierzyńskiego. Kobieta, która zarabiała na życie, własnym ciałem nie chciała mieć dzieci. Więc Violettą zajmowała się wspaniała babcia, oraz równie świetny dziadek. Oni nie pochwalali zachiwania swojej córki, ale nie mieli większego wpływu na jej życie, nie mieli żadnego wpływu na jej życie. Ale kochali swoją wnuczkę, a ta miała najlepszą opiekę pod słońcem. Jej matka wyjechała kiedy dziewczynka miała 8 lat, od tamtej pory nienawidzi jej z całego serca. Gardzi nią i uważa że ona nie ma matki. Ojciec też się nią nie interwsował. Dla niego był to tylko pęknięty kondon nic więcej. Nie chciał mieć dzieci. Chciał tyljo 'dać zarobić' tej kobiecie, a przede wszytskim uzyskać przyjemność. Nie obchodiły go losy córki i nigdy jej nie poznał. Violetta szczerze go nienawidziła, tak samo jak matki i wstydziła się swoich rodziców. Zawsze chciała mieć kochającą mamę i równie wspaniałego tatę. Zawsze chciała zobczyć jak to jest dać kochanej mamusi, jakąś laurkę. Nigdy nie miała okazji, bo jej nigdy nie było.


Dzisiaj ta dziewczynka wcale nie jest już małą dziewczynką, jest 21 - letnią kobietą, która brzydzi się samej siebie. Dzidkowie zmarli a ona  nie mając środków na życie, poszła w slady matki. Zawsze chciała skończyć szkołę, pójść na studia architektoniczne, skończyc je z najwyzsza srednia, zostac architektem i zalozyc firme, ktora będzie jedną z najbardziej rozpoznawalnych na świecie. Plany musiały uledz zmianie. Skończyła liceum, nie miała środków do utrzymania, więc została panną spod latarni... Dziewczyna chce z tym jak najszybciej skończyć tak samo jak jej najbliższe przyjaciólki, ale kontrakt według, którego musi pracować w taki sposób jeszcze 3 lata, nie pozwala jej na to. Nie obnosi się z tym, że jest tym kim jest, wręcz przeciwnie. Wstydzi się tego. Ale nie pozostało jej nic innego. Jest przekonana że jej życie nigdy się nie odmieni, ale w tym momencie poznaje pewnego klienta. Wszystko zać sensu, a ona w końcu zdaje sobie zprawę z tego, że go kocha.





Leon- bo tak ma na imię ten chłopak jest rozwydrzonym dzieciakiem z bogatego domu, który wraz z kumplami szuka nowych doznań, jednak gdy poznaje uroczą szatynkę świat przybiera nowe barwy, a życie staje się lepsze. Zdaje sobie sprawę z tego że ją kocha i chce ją z tego wyciągnąć. Jak dalej potoczą się ich losy? Czy będzie dane im być razem? Co stanie im na przeszkodzie? Czy zdołają wywalczyć swoją
 miłość?

A to przyjaciółki Violetty :


Francesca

Camila:





Naty:






 Ludmiła:









A to przyjaciele Leona:

Diego :




Brodway:
    


Maxi:

Federico :





~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
A więc witamy w ten jakże wietrzny wieczór! No i jest niespodzianka! Mam nadzieję że wam się spodoba! Mi średnio przypadł do gustu... A rozdział 1 będzie pisany przez Lauren Brooks - moją wspolniczkę.  Więc zapraszamy do lektury i komentowania! // Cukierkoffa <3