- Leon! Możesz już wyjść wariacie !
Wybucham śmiechem, kiedy ten niezdarnie wygramala się z mojej szafy.
Unoszę pytająco brew.
- Yyy - drapie się nerwowo po karku, na co ja śmieje się jeszcze bardziej.
Na prawdę? Dorosły mężczyzna chowa się w szafie?
- Zejdź na dół, zaraz przyjdę tylko się ubiorę - wypycham go za drzwi mojej sypialni. Przygryzam delikatnie wargę. On jest inny niż zwykli faceci, jest taki ... Taki... Stop!!! Co ja robię?! Szczerze się jak głupi do sera. Co on ze mną robi? Czy ja się w nim... Nie. Ja nie potrafię kochać. I tego się trzymajmy. Jestem pieprzoną dziwką, której nikt nigdy nie pokocha.
Pozbywam się ubrań i wchodzę do kabiny prysznicowej. Umyta opatulam swoje ciało puchatym ręcznikiem. Nie chcę na siebie patrzeć. Wręcz się brzydzę. Zakładam na siebie czystą bieliznę i stary obwisły, czarny sweter i opięte getry. Włosy suszę suszarką i zostawiam je rozpuszczone. To właśnie ja. Nie lubię się stroić. Kocham chodzić w za dużych puchatych swetrach, niekiedy dziurawych, które spadają mi z ramion. Nie robię makijażu. Po co?
Nic nie sprawi, że poczuję się lepiej.
Kilka łez spływa po moich policzkach. Jestem ostatnią idiotką. Dlaczego dałam się wciągnąc w to wszystko? Trzęsącymi rękami sięgam po żyletkę. Kilka cięć sprawia, że czuję się lepiej.struga krwi leje się po moich rękach. Towarzyszą jej moje łzy. Nagle drzwi mojej sypialni otwierają się a w nich staje Leon. Natychmiast odbiera mi ostry przedmiot, który tak mi pomaga. Nic nie mówi. Mocno przytula mnie do siebie, a z moich oczu ciecze coraz więcej łez.
- Nie rób tego, proszę. Nie krzywdź się. Zrób to dla mnie, wiem, że to trudne, ale dasz radę..- chwyta mnie za ramiona i patrzy mi prosto w oczy.
- Co ty możesz wiedzieć - prycham.- Nie jesteś kimś takim jak ja. Masz normalną rodzinę. Nie musisz pieprzyć się z obleśnymi facetami, tylko po to, żeby mieć z czego żyć. - czuję coraz więcej łez.
- Violu, zrywam naszą umowę, wiem, że nie znamy się długo, ale chcę być przy tobie, wspierać Cię i pomóc Ci wyjść z tego gówna .
- Nie, Leon. To moje życie. - kłamię mu w żywe oczy. Potrzebuję przyjaciela. Mocnego wsparcia. Ale... Nie chcę mu psuć życia.
- Nie. To jest moja decyzja czy ci się to podoba czy nie.
- Dziękuję - wtulam się w jego tors.
Odrywam się od niego i posyłam mu blady uśmiech. - Przepraszam, zabrudziłam Ci całą koszulę
- Nic się nie stało, nie przejmuj się. Chodź, opatrzę to - przygląda się mojemu, wciąż krwawiącemu nadgarstkowi.
~ Miesiąc później ~
Budzi mnie dzwonek do drzwi. Niechętnie wstaję z łóżka i ruszam do drzwi. Otwieram je i widzę nikogo innego, jak Leona.
- Dzień doberek - wchodzi do środka i kieruje się do kuchni. Wleczę się za nim, niczym mumia. Nie jestem wyspana. Wczoraj do późnej nocy oglądaliśmy filmy. Leon przychodzi do mnie co dzień. Każdego dnia jest ze mną i mi pomaga. Kocham go. Jak przyjaciela. Nikt nie działa na mnie tak jak on. Dzięki niemu, na mojej twarzy cały czas gości uśmiech. Jest bardzo kochany i opiekuńczy. Cieszę się, że go poznałam. Od miesiąca nie chodzę do pracy. Mam urlop. Chcę to wszystko rzucić. Zapomnieć o tym, ale to cały czas do mnie powraca i boje się, że nigdy nie pozbęde się bagażu przeszłości.
- Violetta - z transu wyrywa mnie dłoń Leona, którą macha mi przed oczami.
- Co? - otrząsam się szybko. Chyba go nie słuchałam...
- Mówię do Ciebie od - spogląda szybko na zegarek, na jego lewej ręce - 19 minut i 36 sekund, a ty wogóle nie słuchasz - niebezpiecznie szybko zbliża się do mojej twarzy.
- Ja przecież słucham. - mrużę oczy.
- Tak? To o czym mówiłem - nie przerywa kontaktu wzrokowego między nami.
- No przecież ooo - przeciągam ostatnią literę. - poddaje się. Nie słuchałam Cię. - wzruszam ramionami.
- O czym tak myślałaś - powraca do poprzedniej czynności, czyli mieszania jajek na patelni.
- O niczym ważnym - szarpię rękaw. Zawsze tak robię gdy się denerwuję.
- Powiedz - nalega
- Daj spokój. Babskie sprawy. - na wszytskich facetów temat ' babskie sprawy' działa jak płachta na byka.
- Masz okres? Piersi Cię bolą? - Ale Leon to wyjątek...
- Leon, ty nie masz czegoś takiego jak wyczucie taktu? - podnoszę pytająco brew.
- No co.. Jesteś moją przyjaciółką... Wiem o Tobie wszytsko.
- Ale to nie znaczy, że masz grzebać mi w majtkach... Ale tak, mam okres.
- Wiedziałem! -Kręce tylko głową i wychodzę z kuchni. Drogę zagradza mi Leon.
- A buzi? A przytulas? - wskazuje na swój policzek. Wznoszę się na palcach, zakładam ręce na kark chłopaka i słodko całuję go w policzek.
- I to lubię - mruczy wprost w moje włosy. Też to lubię, wręcz kocham. Co dzień składamy sobie kilka słodkich całusków. Te małe czynności sprawiają, że człowiek czuje się lepiej.
Po skorzystaniu z porannej toalety, schodzę na dół. W salonie unosi się cudowny zapach. To Leon coś ugotował. On jest cudowny. Niezapomnieliśmy o naszej umowie. Czasem tylko uprawiamy sex. Nic więcej. Jesteśmy najllepszymi przyjaciółmi.
- Co dobrego dziś na śniadanie? - zajmuje miejsce przy wyspie kuchennej na wysokim siedzeniu, zaraz obok Leona.
- Jajka na bekonie, sałatka i šwieżo wyciskany sok pomarańczowy. - uśmiecha się, co ja odwzajemniam. Ukradkiem spogląda na moje nadgarstki.
- Znowu to zrobiłaś - łapie moje obandażowane ręce. W jego oczach mogę dostrzec smutek, żal. Obiecałam, że nie zrobię tego więcej. Cały czas go ranię.
- Przepraszam, Leon... - łzy kreślą dróżki po moich policzkach.
Chłopak ściera słoną wodę z moich policzków. Mocno mnie do siebie przytula. Ciepło bijące od niego natychmiast mnie uspakaja. Odrywam się od niego i spoglądam mu w oczy. Szatyn obcałowywuje moje poranione ręce.
- Obiecaj mi, że już nigdy więcej się nie zranisz. Violu, kiedy ranisz siebie to tak jakbyś raniła mnie. Nie rób tego nigdy więcej proszę. - w jego oczach również zbierają się łzy.
-Obiecuję- szepcze cicho. Chłopak zamyka przestrzeń między nami w namiętnym pocałunku. Zdaje się na instynkt i pogłębiam go. Po chwili uświadamiam sobie, co ja wyprawiam. Tylko go ranię, a obiecałam tego nie robić.
- Przestań - odpycham go lekko. - to nie powinno się wydarzyć - próbuję szybko wyjść z kuchni, ale uniemożliwiają mi to ręce Leona, znjadujące się na moim nadgarstku.
- Violetta... Ten pocałunek... To co dzieje się między nami dla mnie znaczy coś więcej. Kocham Cię.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Macie rozdział ! Violka się tnie. Lajon wyznaje jej miłość. Co jakiś czas uprawiają sex jako przyjaciele... No nic specjalnego xd
Przepraszam, przepraszam i jeszcze raz przepraszam. Zawaliłam na całej lini, ale wybaczycie? Byłam chora :/
I jestem. Co by tu jeszcze więcej napisać... Chyba tyle, żebyście komentowali!!!
I przepraszam, za błędy! Do następnego!
// Cukierkoffa <3
Nic nie sprawi, że poczuję się lepiej.
Kilka łez spływa po moich policzkach. Jestem ostatnią idiotką. Dlaczego dałam się wciągnąc w to wszystko? Trzęsącymi rękami sięgam po żyletkę. Kilka cięć sprawia, że czuję się lepiej.struga krwi leje się po moich rękach. Towarzyszą jej moje łzy. Nagle drzwi mojej sypialni otwierają się a w nich staje Leon. Natychmiast odbiera mi ostry przedmiot, który tak mi pomaga. Nic nie mówi. Mocno przytula mnie do siebie, a z moich oczu ciecze coraz więcej łez.
- Nie rób tego, proszę. Nie krzywdź się. Zrób to dla mnie, wiem, że to trudne, ale dasz radę..- chwyta mnie za ramiona i patrzy mi prosto w oczy.
- Co ty możesz wiedzieć - prycham.- Nie jesteś kimś takim jak ja. Masz normalną rodzinę. Nie musisz pieprzyć się z obleśnymi facetami, tylko po to, żeby mieć z czego żyć. - czuję coraz więcej łez.
- Violu, zrywam naszą umowę, wiem, że nie znamy się długo, ale chcę być przy tobie, wspierać Cię i pomóc Ci wyjść z tego gówna .
- Nie, Leon. To moje życie. - kłamię mu w żywe oczy. Potrzebuję przyjaciela. Mocnego wsparcia. Ale... Nie chcę mu psuć życia.
- Nie. To jest moja decyzja czy ci się to podoba czy nie.
- Dziękuję - wtulam się w jego tors.
Odrywam się od niego i posyłam mu blady uśmiech. - Przepraszam, zabrudziłam Ci całą koszulę
- Nic się nie stało, nie przejmuj się. Chodź, opatrzę to - przygląda się mojemu, wciąż krwawiącemu nadgarstkowi.
~ Miesiąc później ~
Budzi mnie dzwonek do drzwi. Niechętnie wstaję z łóżka i ruszam do drzwi. Otwieram je i widzę nikogo innego, jak Leona.
- Dzień doberek - wchodzi do środka i kieruje się do kuchni. Wleczę się za nim, niczym mumia. Nie jestem wyspana. Wczoraj do późnej nocy oglądaliśmy filmy. Leon przychodzi do mnie co dzień. Każdego dnia jest ze mną i mi pomaga. Kocham go. Jak przyjaciela. Nikt nie działa na mnie tak jak on. Dzięki niemu, na mojej twarzy cały czas gości uśmiech. Jest bardzo kochany i opiekuńczy. Cieszę się, że go poznałam. Od miesiąca nie chodzę do pracy. Mam urlop. Chcę to wszystko rzucić. Zapomnieć o tym, ale to cały czas do mnie powraca i boje się, że nigdy nie pozbęde się bagażu przeszłości.
- Violetta - z transu wyrywa mnie dłoń Leona, którą macha mi przed oczami.
- Co? - otrząsam się szybko. Chyba go nie słuchałam...
- Mówię do Ciebie od - spogląda szybko na zegarek, na jego lewej ręce - 19 minut i 36 sekund, a ty wogóle nie słuchasz - niebezpiecznie szybko zbliża się do mojej twarzy.
- Ja przecież słucham. - mrużę oczy.
- Tak? To o czym mówiłem - nie przerywa kontaktu wzrokowego między nami.
- No przecież ooo - przeciągam ostatnią literę. - poddaje się. Nie słuchałam Cię. - wzruszam ramionami.
- O czym tak myślałaś - powraca do poprzedniej czynności, czyli mieszania jajek na patelni.
- O niczym ważnym - szarpię rękaw. Zawsze tak robię gdy się denerwuję.
- Powiedz - nalega
- Daj spokój. Babskie sprawy. - na wszytskich facetów temat ' babskie sprawy' działa jak płachta na byka.
- Masz okres? Piersi Cię bolą? - Ale Leon to wyjątek...
- Leon, ty nie masz czegoś takiego jak wyczucie taktu? - podnoszę pytająco brew.
- No co.. Jesteś moją przyjaciółką... Wiem o Tobie wszytsko.
- Ale to nie znaczy, że masz grzebać mi w majtkach... Ale tak, mam okres.
- Wiedziałem! -Kręce tylko głową i wychodzę z kuchni. Drogę zagradza mi Leon.
- A buzi? A przytulas? - wskazuje na swój policzek. Wznoszę się na palcach, zakładam ręce na kark chłopaka i słodko całuję go w policzek.
- I to lubię - mruczy wprost w moje włosy. Też to lubię, wręcz kocham. Co dzień składamy sobie kilka słodkich całusków. Te małe czynności sprawiają, że człowiek czuje się lepiej.
Po skorzystaniu z porannej toalety, schodzę na dół. W salonie unosi się cudowny zapach. To Leon coś ugotował. On jest cudowny. Niezapomnieliśmy o naszej umowie. Czasem tylko uprawiamy sex. Nic więcej. Jesteśmy najllepszymi przyjaciółmi.
- Co dobrego dziś na śniadanie? - zajmuje miejsce przy wyspie kuchennej na wysokim siedzeniu, zaraz obok Leona.
- Jajka na bekonie, sałatka i šwieżo wyciskany sok pomarańczowy. - uśmiecha się, co ja odwzajemniam. Ukradkiem spogląda na moje nadgarstki.
- Znowu to zrobiłaś - łapie moje obandażowane ręce. W jego oczach mogę dostrzec smutek, żal. Obiecałam, że nie zrobię tego więcej. Cały czas go ranię.
- Przepraszam, Leon... - łzy kreślą dróżki po moich policzkach.
Chłopak ściera słoną wodę z moich policzków. Mocno mnie do siebie przytula. Ciepło bijące od niego natychmiast mnie uspakaja. Odrywam się od niego i spoglądam mu w oczy. Szatyn obcałowywuje moje poranione ręce.
- Obiecaj mi, że już nigdy więcej się nie zranisz. Violu, kiedy ranisz siebie to tak jakbyś raniła mnie. Nie rób tego nigdy więcej proszę. - w jego oczach również zbierają się łzy.
-Obiecuję- szepcze cicho. Chłopak zamyka przestrzeń między nami w namiętnym pocałunku. Zdaje się na instynkt i pogłębiam go. Po chwili uświadamiam sobie, co ja wyprawiam. Tylko go ranię, a obiecałam tego nie robić.
- Przestań - odpycham go lekko. - to nie powinno się wydarzyć - próbuję szybko wyjść z kuchni, ale uniemożliwiają mi to ręce Leona, znjadujące się na moim nadgarstku.
- Violetta... Ten pocałunek... To co dzieje się między nami dla mnie znaczy coś więcej. Kocham Cię.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Macie rozdział ! Violka się tnie. Lajon wyznaje jej miłość. Co jakiś czas uprawiają sex jako przyjaciele... No nic specjalnego xd
Przepraszam, przepraszam i jeszcze raz przepraszam. Zawaliłam na całej lini, ale wybaczycie? Byłam chora :/
I jestem. Co by tu jeszcze więcej napisać... Chyba tyle, żebyście komentowali!!!
I przepraszam, za błędy! Do następnego!
// Cukierkoffa <3





